czwartek, 15 maja 2025

LIST DO MATKI

Matuchno moja!, w płaszczu orlich skrzydeł,

Która do lotów wielkich jesteś zdolna,

Miotasz się, szarpiesz w powijakach sideł...

Codzienność Ciebie obezwładnia płonna.


Prężysz Swe ciało w podartej koszuli,

Której biel łzami krzywd Twych nasączona

Karmiące piersi, obnażając, tuli

A krwawą częścią klei się do łona.


Nie dajesz sobie odebrać honoru

Ani korony, co Twą głowę wieńczy.

Twe oczy płoną żywiołem uporu,

Choć w Twoim sercu sztylet zdrady sterczy.


Matuchno moja!, na Twych ciężkich dłoniach,

Które pokrywa wojny proch, frasunek,

Na posiwiałych, umęczonych skroniach

Składam wdzięczności mojej pocałunek


I Cię zapewniam, chociaż żem daleko,

Że mej miłości Tobie nie zabraknie,

Że będzie mlekiem, miodem rwącą rzeką,

Która Cię Wisłą objąć, Matko, łaknie,


Że się przenigdy Ciebie nie wyrzeknę

Póki świadomość w sercu moim gore.

Dzień Twojej zguby bez namysłu przeklnę!,

Bo Cię historia obraca na kole.


Matuchno moja, alabastru dotyk

Twych ramion czuję wokół mego ciała.

Zapach Twej skóry jakoby narkotyk -

Będziesz mi zawsze w powietrzu pachniała


Pieprzową miętą, ziaren mlecznych kłosem,

Żywicą sosen, sokiem brzóz majowych,

Ściółką i grzybem, i kwitnącym wrzosem,

Trawą, przestworem kwiatów kolorowych,


Ziemią w połogu i świeżością siana,

Octem jabłkowym w sadach obfitości,

Wilgocią rosy, którą żeś skąpana

Wychodzisz świtem z drzemiącej ciemności.


W jaskółkach widzę Twe, Matko, spojrzenie

Wodzące za mną zwinnie, choć przelotnie,

W ptasich zaś kluczach Twe za mną tęsknienie,

W czaplach, bocianach, że czekasz samotnie,


W jastrzębiach, które, polując, pikują

Oczy Twą dłonią, Matuś, osłonięte,

Co po ścieżynach śladów wypatrują

Odznaczających powrotów mych piętę,


W kosów zaś śpiewie modlitwę Twą słyszę,

W trelach rudzików jak mnie nawołujesz,

A kiedy wokół celebruję ciszę,

Słyszę... ukradkiem za mną popłakujesz...


Los nas rozdzielił, Matuchno Kochana,

Lecz mimo tego jesteś przy mnie blisko.

Wciąż się wdrapuję na Twoje kolana,

Twoje ramiona są dla mnie kołyską.


Być może zamknę na obczyźnie oczy,

Których powieki zwiąże światła wstążka,

Lecz nim odejdę łza me usta zmoczy,

Gdy szeptać będą w uśmiechu swym: Polska...

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz