Mówiłaś... dłonie mam jakoby z puchu,
Jakby materii całkiem pozbawione,
Dotyk opuszków jak muśnięcie pluszu,
Którym obłoki płyną otulone...
Przez palce wstążki wiatr zwiewne przeplatał.
Rosa kroplami w skórę się wchłaniała.
Strumień podmuchów ręce moje splatał.
Wilgoć powietrza na nie osiadała.
Mówiłaś... trzymasz ostrożnie motyla,
Który ci usiadł, łaskocząc, na ręce
Który z uścisku miękko się wychyla,
Tańcząc w swych skrzydeł tiulowej sukience...
Dziś owych dłoni wysiłek pozbawił
Delikatności, co cię zachwycała,
Trud codzienności zaś nikczemnie sprawił,
Że ręka moja niemalże skostniała.
Palce cierniami skurcz wszak powyplatał.
Łzy uczyniły szorstkimi jak pancerz.
Los im nie szczędził kamieni ni bata.
Wciąż zaciśnięte pięści trzymałam w walce.
Ból powykrzywiał tę miarę pianisty,
Co potrafiła czynić niemal cuda.
Dotyk opuszków jest zaś mocno krwisty -
Lekkości zmysłu już mu się nie uda
Ani przywrócić, ani też odzyskać.
Na proch ją starła wręcz nadludzka praca,
Z której niewiele można w życiu zyskać,
Której się podjąć wielu nie opłaca.
Wyciągam z dłoni kawałki cierpienia,
Przez co zabliźnić się rany nie mogą.
Przez poplątanie światła oraz cienia
Są bruzd pełniutką, już przebytą drogą.
Czasami przetrę dłońmi twarz zroszoną
Potem zmęczenia, co ze mnie wyciska
Mej codzienności obumarłe łono,
W którym nadzieja dojrzewa w przebłyskach,
A wtedy czuję jakby papier ścierny,
Co czoło marszczy trosk linią pokrętną...
Marzeń na dłoniach proch ostał mizerny.
Zniknęło dłoni mych niewinne piękno.
Ręce jak młotek skalny wbija palce,
Bym się przypadkiem w otchłań nie zerwała.
Obite dłonie zaś po każdej walce
Są jak tłuczona na kawałki skała.
Paznokcie łuszczą się jak skóra węża -
Wypiłowane spulchnianym ugorem.
Puls się rozszerza w mych rękach i zwęża.
Niezgrabną dłonią już cokolwiek biorę
I niedołężnym ruchem drętwych palców,
Co mojej woli nie są już posłuszne,
Przesuwam życie szeptem na różańcu
A na paciorki łza za łzą mi pluszcze.
Mówiłaś... dłonie mam jakoby z waty,
Do wyższych celów niejako stworzone,
Jakby dmuchawca uchwycone kwiaty...
A dziś są butem niedoli gniecione.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz