wtorek, 3 października 2023

Z PÓŁMROKU

Mgła się rozlała jak mleko z kartonu,

Słońce więc blade z trudem ją przeciera.

Szelest w niej słychać wyżej o pół tonu

Niż ciszę, która zgiełk miasta wypiera.


Chlupot kasztanów wpadających w wodę

Rozkosznie pieści zmysły nim zwabione.

Nurt rzeczki sączy światło wschodu płowe

Sokiem cytryny jakby rozpuszczone.


Kroki kartkują rozrzucone liście.

Kruchość ich pęka na pył butem tarta.

W chłodnej wilgoci brzmią bardzo przejrzyście

Jak przez krupiera wyciągana karta,


Co to z łoskotem na blat z aksamitu

Kładzie się miękko wygięta palcami,

Z których się zsuwa lekkim dźwiękiem pstryku

W wachlarz rozpięty licznymi taliami.


Orzech laskowy siłą wystrzelony,

Gdy spod podeszwy leci uszczypnięty,

Zdaje się stukać w cztery świata strony

Obcasów echem lękliwie przejęty,


Choć sam za sobą je gubi szeregiem,

Chodnikiem tocząc się gnany na oślep.

Nagle uderza o krawężnik biegiem

Jak zatrzymany grotem w ziemi oszczep.


Przestrzeń się zdaje skraplać zimną rosą.

Mgła się powoli unosi w błękity.

Wiatr mokrą trawą spaceruje boso

W płaszczu, co świeżym powietrzem podszyty,


Trenem się ciągnie w gałęziach, gałązkach,

Szumem leniwym krzewy zaczepiając.

Stopy odbite niczym ścieżka wąska

Ciągną się za nim, gdzie poszedł?, zdradzając.


Na niebie gaśnie wciąż widoczny księżyc,

Który się zlewa z kolorem obłoków.

Promieni rosną wypalone pędy.

Dzień się wynurza zwycięsko z półmroku.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz