poniedziałek, 30 października 2023

NAWYK

Płaczesz nad ludem, niebo, z bezsilności,

Łzy w strugach lejesz na świat w poniewierce.

Spływasz na ziemię w ów akcie litości

Jakby ci w trosce z bólu pękło serce.


Krople się sączą obfitym strumieniem

I rozpryskują o strącane liście.

Chlupią i tupią kałuży spłoszeniem,

Co mknie ulicą nurtem narowiście


Jakoby rzeka prądem porażona,

Która podbiera brzegi, uciekając,

Wartkim pośpiechem na oślep pędzona

Spływa, w studzienki z łoskotem wpadając,


I przelewana przez żeliwne ruszta

Skacze w kanałów głuche korytarze.

Wiatr gałęziami niczym dłonią rusza

Owym potokom łez na pożegnanie...


Szyby strużkami gęsto ociekają,

Przez co się obraz w deszczu rozmazuje.

Krople do okien uparcie stukają.

Po parapetach wodospad skapuje.


Twą rozpacz, niebo, nad wyraz rozumiem.

Smutne to czasy wdarły się w codzienność,

Z czym się pogodzić niestety nie umiem,

Więc często cierpię, niebo, na bezsenność.


Pewnie powinnam, jak większość to robi,

Na sobie tylko skupić się bezwzględnie,

Mnie jednak męka na okruchy drobi

I ból zadaje okrutny bezczelnie,


Bo, choć się staram, wcale nie potrafię

Żyć egoizmu kloszem otoczona

I wrażliwością jak gwoźdźmi się dławię

Przez obojętność w tyle zostawiona,


Gdzie się rozciąga drwina oraz pustka

Wypierająca dziś wartość człowieka,

Gdzie moja dusza ukojenia szuka

I od przyziemnych znieczulic ucieka.


Nierzadko i mnie chce się, niebo, płakać...

Tęskno za czasem życzliwych relacji.

Dziś drzwi zamknięte na klucz trzeba drapać.

Dzisiaj się stoi samotnie na stacji,


Z której już dawno nikt, nic nie odjeżdża,

Na której tylko przeszłość jak bezdomny

Krokiem bezpańskim chodniki przemierza,

Do zagadania będąc ciągle skłonnym,


Więc gdy ramieniem mnie szturcha, przechodząc,

Łzy nad tym leję, czego doświadczyłam.

Wybacz mi, niebo, że pod tobą chodząc,

Tego nawyku wciąż się nie pozbyłam,


Gdyż ten silniejszy jest ciągle ode mnie.

Gorycz mój spokój zatem prześladuje.

Staram się, niebo, ale nadaremnie.

Widać za dużo niźli inni czuję.


Przyjdzie mi pewnie żyć w tym utrapieniu

I przez łzy w oczach światu się przyglądać.

Dźwigając krzyże, lecz w osamotnieniu,

W którym to cudów nie wypada żądać.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



2 komentarze:

  1. Jakbym siebie czuła..😥🙏

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy Czytelnik znajduje w utworze COŚ wartościowego dla siebie, autor czuje sens tworzenia i radość z nawiązania żywego kontaktu z odbiorcą. Dziękuję i gorąco pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń