Jak nie rozmawiać z drzewem , które mnie
zaczepia
I szelestem listowia o czymś zagaduje?!
Zda się, że we mnie wlepia błagalnie swe
ślepia,
Szumem rozmowę ze mną nawiązać próbuje.
Staję zatem pod drzewem w głębokim milczeniu.
Zamykam oczy, chłonę liści rozproszenie.
Ono mi opowiada o swoim zmartwieniu.
Przenika duszę moją jego rozmodlenie.
Czuję więc, że szum przesiewa moją osobę,
Kołysząc ją w siteczku splecionych gałęzi.
Wiatr wsiąka w mą duszę porannym, świeżym chłodem,
Rozszczepia jak dmuchawce, pod którymi pędzi
Na niebo ozdobione tiulami obłoków,
Nad czubki roztańczone parków oraz lasów –
Tak tańczę w rytm szalonych, spontanicznych kroków,
Bawiąc się tą beztroską wypłoszonych czasów,
Co jak ptaki w koronach drzew się pochowały,
Odsłaniając historie coraz słabszym śpiewem.
Któremu liście skromnie akompaniowały
Trącane łzą wzruszenia jesiennym powiewem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz