Niewiele nam czasu pozostało.
Ile dokładnie? – Nikt tego nie wie.
Cokolwiek by się wokół nas działo,
Nie zostawiajmy marzeń w potrzebie.
Nie wolno życia nam sprzeniewierzyć,
Stracić szacunku do siebie samych.
Nie chodzi o to by tylko przeżyć,
Leczy by rozwijać się talentami,
Aby wzbogacać nie tylko siebie,
Aby upiększać szarą codzienność.
Zegar przesuwa słońce na niebie
I bezpowrotnie skraca doczesność.
Cóż pozostało nam w bezradności
Wobec uporu jego wskazówek?
Jakiż sens drzemie w tej zawziętości?...
Słychać w zegarze zgrzyt temperówek,
Które z człowieka zdzierają młodość,
Ostrzą charakter na wyraźniejszy…
Czy jest w tym serce, czy zwykła podłość?
Czy z wiekiem człowiek bywa mądrzejszy?
Czekamy w zwykłym, ludzkim uporze
Na starość, która nam się należy.
Od przekonania chrońże nas Boże,
Że śmierć u progu starości leży!
Życie w tym stanie bywa ułudą,
Zwykłym oszustwem siebie samego.
Kto siebie karmi tak przykrą bzdurą
Może doświadczyć żalu strasznego,
Kiedy śmierć zetnie kwiat w pąku jeszcze
Nim płatki rosą skropione będą,
Nim z nieba spadną na kielich deszcze,
Nim się wykradnie świeżutkim pędom.
Świadomość zatem trzeba obudzić,
Wiedzieć, że życie ulotnym bywa.
Nie warto przecież dzień w dzień się łudzić,
Że nas dosięgnie starość sędziwa.
Każdą godzinę trzeba traktować
Jak ten ostatni miedziak w portfelu,
By nie przegapić i nie zmarnować
Tego, co gaśnie w sercach tak wielu,
By żyć zachłannie i bez wytchnienia
Jakby się miało odejść za chwilę,
Lecz zawsze według zasad sumienia,
Nie zostawiając swych marzeń w tyle,
By, opuszczając senne powieki
Jak po spektaklu ciężką kurtynę,
Odejść szczęśliwym na wieków wieki,
Na twarzy mając beztroską minę,
By, spoglądając z góry na ludzi,
Westchnąć, że znany jest smak spełnienia,
Współczuć, że biedny, który się łudzi,
Odracza, co dziś jest do zrobienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz