Skończyły się wakacje i lato przemknęło.
Życie szkolne we wrześniu znowu się zaczęło.
Leży Romuś pod kołdrą, nosa nie wystawia,
Że mu każą się uczyć – tego się obawia,
Więc udaje chorego oraz zmęczonego,
Jak i chłopca dla oka wręcz niewidzialnego.
Nie oddycha, nie mówi, nie rusza się wcale.
Myśli – „Wyjdą z mieszkania, to będzie
wspaniale.
Mama pójdzie do pracy, tata do roboty,
To natychmiast precz znikną me szkolne
kłopoty.
Siostra pójdzie do szkoły, a brat na
uczelnię.
Wszyscy wyjdą z mieszkania, ale dziś beze
mnie.
Będę siedział cichutko jak pod miotłą myszka.
Nie chce mi się wychodzić… Pogoda jest
brzydka!
A, poza tym nie lubię uczyć się i liczyć
Ani nawet na sporcie, co pan każe, ćwiczyć.
I pisanie mnie nudzi oraz rysowanie,
O co chodzi też pani?! – ciągłe zgadywanie.
Po co wiedzieć, co kiedy, gdzieś się
wydarzyło
I jak ludziom za Piastów w ojczyźnie się
żyło?!
Co mnie z grubsza obchodzi czym tlen jest lub
siarka?!
Wiedza z książek po prostu nic że nie jest
warta!
Wolę zostać w pokoju, pograć w Internecie.
Nie obchodzi mnie wcale, co się dzieje w
świecie.
Chcę mieć w życiu po prostu tylko spokój
święty.
Jestem sobą jedynie prawdziwie przejęty.”
Takie myśli Romkowi wciąż towarzyszyły.
„Ja do nauki po prostu – mówi – nie mam
siły!”
Wszyscy w nagłym pospiechu wybiegli z
mieszkania.
Romuś zatem spod kołdry jak kot się wyłania.
Sprawdza puste pokoje i do kuchni wchodzi.
Radość w nim kipi wielka, że swój dzień
osłodzi,
Robiąc wszystko, co zechce, bez żadnych
nakazów,
Baz narzekań, wymagań, jak również zakazów.
Siada zatem w piżamie przed swoim tabletem,
Angażując swą głowę tylko Internetem,
I wtem!... Nagle!... Zdumienie Romka ocuciło,
Bowiem w sieci nikogo z kolegów nie było.
Pustka zatem i nuda Romka ogarnęły
I zmartwienia, i smutki okrutnie przejęły.
„Słuchaj Romek – tornister z kąta się odzywa.
–
Pakuj wszystkie klamoty! Szkoła że nas
wzywa.”
„Co tu będziesz sam siedział?!” – zeszyty
wtórują.
„Wszystkie dzieci są w szkole!” – kredki
dokazują.
„Nauka nie jest ciężarem w dobrym
towarzystwie” –
Rzekły z biurka przybory szkolne niemal
wszystkie.
„Wolisz sam być w pokoju czy w gronie
kolegów? –
Pyta zeszyt odważnie pierwszy chyba z brzegu.
–
Ruszaj bracie! – zachęca, szeleszcząc
kartkami. –
Będziesz miał towarzystwo i uciechę z nami!”
„Idźże Romuś do szkoły, by wzbogacić głowę –
Zachęcają z szuflady farby plakatowe. –
Szybciej czas tobie minie w szkolnej ławce
chłopcze.
Idź do szkoły, Romeczku. Wszystko będzie
dobrze.”
Romuś zerwał się z krzesła, tornister
spakował.
Od tej pory do szkoły chętniej podróżował.
Jaka bowiem jest frajda – być samemu w domu?
Żyć bez szkoły, przyjaciół – nie radzę nikomu.
Nauka może i nie jest wielką przyjemnością,
Ale bycie samemu większą jest przykrością.
W szkole grono kolegów, grono koleżanek.
W domu, będąc samemu, godziny te same –
Tylko nuda, zmęczenie, potworne znużenie.
W szkole dzwonkiem i śmiechem wirują przestrzenie.
Czasem wiedzy skosztować trzeba dla mądrości
I niekiedy się zmierzyć ze stopniem trudności,
Ale nigdy samemu, bowiem w towarzystwie
Wchodzisz w wiedzy tajniki odkrywane wszystkie.
Kiedy idziesz do szkoły, pomyśl dla zachęty:
Każda klasa jakoby u portu okręty;
Wchodzisz zatem na pokład ze zgraną załogą,
Więc twe zmysły odkrywać nowe lądy mogą;
Czasem będą trudności, lecz… Jaka przygoda
Jest ciekawa, gdy zawsze ta sama pogoda?
Musi czasem wiatr sztormem wzburzyć oceany.
Ty z załogą krzyczycie: „Żywioł pokonamy!” –
I w tym właśnie zabawa tkwi najprzyjemniejsza,
Że im więcej trudności, przygoda fajniejsza.
Ruszaj zatem do szkoły w radosnych podskokach.
Tyś kapitan okrętu, więc bystrego oka
Potrzebujesz i wiedzy, by okręt prowadzić.
Zbytnio szkoły nie lubisz? – to nauce nie wadzi.
Żeby okręt prowadzić, trzeba wiedzieć przecież,
Co i jak jest czy działa we szerokim świecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz