poniedziałek, 5 października 2020

ZA POEZJĄ

Mogłabym światu podarować siebie –

Rozrzucić w słowach jak okruchy chleba,

By każdy człowiek, będący w potrzebie,

W szepcie tych głosek duchowo dojrzewał,

 

Lecz… któż zrozumie wędrowca w rozterce,

Co w obłąkaniu myśli szczęścia szuka

I w nieboskłony wyciąga wciąż ręce,

Z których się sączy opętania sztuka?!;

 

Któż spojrzy jemu w oczy z zaufaniem,

Chcąc rozszyfrować mowę bełkoczącą?!...

Takiego każdy omija spotkaniem,

Rzucając wzrokiem pod nogi gardząco.

 

Mogłabym światu siebie podarować,

By znaleźć w kimś, w czymś swoją bratnią duszę.

Przyszło mi jednak samotnie wędrować,

Więc siebie samą znieść po prostu muszę

 

I gdy się we mnie wzbiera dzikość serca,

Gdy skrzydła ramię piórem przebijają,

Gdy dźwięk wrze we mnie, na wskroś mnie przewierca,

Zmysły na zewnątrz ciało przebijają

 

I niczym stado spłoszonego ptactwa,

Co rozsypane pod nieba kopułą,

Lecą w nieznane niczym ćma do światła,

Nie wiedząc nawet, co dokładnie czują.

 

Któż więc zrozumie stan takowej duszy?

Kto się pochyli nad jej poniewierką?

Kto jej łzy wzruszeń empatią osuszy?

Być może znajdzie się ktoś,… lecz nieprędko.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz