czwartek, 15 października 2020

POZORY I NIE-ZMORY

z korona wirusem

Za obłoków firaną Pan Bóg sobie siedzi

I przez okno błękitu ludzi bacznie śledzi,

Wzdycha żalem stroskany smutny Nieboraczek

I nad człekiem w ukryciu jako Ojciec płacze,

Bo Przykazań dał Dziesięć, ale to żadnego

Nie przestrzega nikt z ludzi i właśnie dlatego

Stwórca duma, jak wzbudzić pokorę człowieka,

Który przed Nim w otchłanie ogniste ucieka

Dla uciechy, pieniędzy oraz przyjemności,

Przywiązując się całkiem do swej doczesności.

Wiele było ostrzeżeń i cudów niemało,

Ale i to człeczynie też nie wystarczało.

Cisnął zatem żywiołem i nieszczęściem gruchnął,

Lecz i wtedy człek treści napomnienia musnął,

I po pięciu minutach rozpaczy, i trwogi

Wstał że z kolan, prostując twarde w pysze nogi.

Wtem się diabeł wychyla z planem to zniszczenia

Wrażliwości, empatii oraz współistnienia

I covidem zastraszył całą populację,

Wprowadzając wśród tłumów paniki wariację,

Wywołując agresję, egoizm wzniecając,

Chytrze oraz zwycięsko dłonie zacierając.

Śmierć się zatem wcisnęła w media, w statystyki,

Wtargnęła nieproszona też do polityki,

Świat cały wywróciła do góry nogami,

Zaszczuwając świat cały końca proroctwami.

Lud niewierny od Boga z kościołów ucieka

I w zaciszu domowym na los wrogi czeka,

Prosząc Stwórcę by zmienił bieg potwornych rzeczy

I czekając, że Pan Bóg z opresji wyleczy,

Bo, jako Miłosierny, wybaczy każdemu,

Nawet i podczas modły Jemu bluźniącemu,

Lecz Bóg… milczy i bacznie wszystko obserwuje,

I ze złego wszak dobro wyłuskać planuje,

Więc przez bardziej uległych, chociaż nieświadomych

Z zatracenia wyciąga grzechem oblepionych,

Wprowadzając w codzienność różne obostrzenia,

Których sens rzeczywistość w bardziej czystą zmienia,

Stąd maseczki i dystans co najmniej metr cały,

By się ciała ze sobą wręcz nie dotykały,

Stąd rąk mycie w przesadnym niemal rytuale

I zakaz wychodzenia z domu prawie wcale.

Tym sposobem: rodziny bardziej się scaliły,

A fałszywe w mak drobny na wieki rozbiły;

Mąż zaszczuty chorobą żony już nie zdradza

A i ona sąsiadom w niczym nie dogadza;

Prostytutki celibat na się nałożyły,

Bo się śmierci z covidu strasznie przestraszyły;

Gdzieś zaniknął przygodny seks z kimś napotkanym,

Po raz pierwszy w tym życiu na oczy widzianym.

To niewiele, bo tylko kropla w morzu potrzeb,

Ale zawsze początek, aby było dobrze.

Wstrzemięźliwość cielesna jakby zwyciężyła,

Śmiercią strasząc rozpustę wyraźnie stłumiła,

Więc porządek powrócił do każdej chałupy,

Że świat już się nie kręci wokół tylko dupy,

A jak prawdzie przystało i ziemia dyktuje,

Wokół słońca i światła teraz podróżuje.

Widać człowiek – kanalia zaszczuty być musi,

Bo inaczej we własnych odchodach się dusi,

Do świeżego powietrza dotrzeć sam nie umie

I jak w kark nie dostanie, to nic nie rozumie..

Oj!, sami żeśmy sobie na to zasłużyli.

Obyśmy się dobrego chociaż nauczyli!,

Bo jak znów powrócimy do naleciałości,

To Bóg nam nie okaże Ojcowskiej litości,

A wówczas rozpoznamy, że jest Sprawiedliwy,

W osądach i decyzjach surowo uczciwy.

Szastamy Miłosierdziem na prawo i lewo,

Traktując grzech najcięższy jak nic że takiego.

Zwierzęta w kopulacji bardziej się szanują

Niż ludzie, co uciechy ciału nie żałują.

Być może covid dla nas jest dziś ostrzeżeniem.

Nie mylmy zatem głowy ze swym przyrodzeniem.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz