środa, 14 października 2020

SZANTAŻ

z koroną wirusem

Zenka chwyciła bólem rwa kulszowa.

Cierpieniem także ścięta była głowa.

Ręce i nogi sprawność swą straciły,

Więc opuściły Zenka wszelkie siły.

Leży czy siedzi, w mękach tylko stęka –

Tak się nad Zenkiem znęcała udręka.

Jeść, pić też nie chciał chłopina cierpiący,

We wnykach bólu potwornie jęczący.

Rozpacz aż serce wrażliwe rozrywa,

Bo nieprzyjazna służba zdrowia bywa

Dla tych, co cierpią, dla tych, co chorują

I do obostrzeń się nie przywiązują,

Bo zamiast siedzieć grzecznie sobie w domu

I nie zawracać dupy też nikomu,

Z dolegliwością bólu wypełzają

I spokój służbie zdrowia zakłócają,

Jakby zrozumieć powagi nie chcieli

I wbrew zakazom przyjść z bólem musieli

Do zamkniętego na spusty lekarza,

Który zza szyby palcem się odgraża

Na ogłoszenie wskazując z nerwami,

W myśl czego leczą teleporadami,

Więc Zenek chwyta po telefon w męce.

W oczekiwaniu mdleją tylko ręce,

Gdy w nieskończoność głuche połączenia

Skazują Zenka na większe cierpienia.

Ból łzy wyciska z oczu bezradnością,

Gdyż służba zdrowia niezgięta litością

Milczeniem siedzi jak gołąb na słupie,

Mając pacjentów wszak głęboko w dupie.

Zenek się zsuwa z łóżka na podłogę,

Czołganiem ciągnie obolałą nogę

I niczym żołnierz zraniony wybuchem

W taksówkę wciska z bólem kości kruche,

By do przychodni podjechać po pomoc.

Zenkowi lica od wysiłku płoną.

Taksówkarz wzruszył się Zenka cierpieniem.

Jechał z bojowym zatem nastawieniem

I gdy już dotarł do przychodni żwawo,

Chciał osobiście zająć się tą sprawą,

Więc Zenka w aucie zostawił samego

Wołając z zewnątrz lekarza jakiegoś,

Który swój zawód traktuje z powagą

I w powołaniu nie bywa łamagą,

Lecz wokół cisza trwożnej znieczulicy…

Powymierali chyba pracownicy,

Bo na wołanie nikt się nie wychyla,

Chociaż w godziny przemienia się chwila.

Taksówkarz pięścią we przychodni wrota

Wali i wrzeszczy: „Cóż to za hołota,

Że lekceważy człowieka w potrzebie,

Jak ptasie gówno na spróchniałym drzewie?!”

Wtem przez szczelinę okienka w piwnicy

Jakaś paniusia piskliwie coś krzyczy.

Taksówkarz ucho do niej swe wyciąga.

„Proszę stąd odejść!” – ona odeń żąda –

Czy pan nie słyszał, że covid panuje?!

Czemu do zasad pan się nie stosuje?!”

„Człowieka wiozę… – taksówkarz tłumaczy –

Niech jakiś lekarz że jego zobaczy,

Bo strasznie cierpi chłopina zbolały.”

Paniusia tylko wytrzeszcza swe gały

I niczym taśma, która się zacięła,

O covid hasła wyświechtane pięła.

Taksówkarz jednak się twardo upiera

I w epitetach słów swych nie przebiera,

Więc na wulgarne taksówkarza słowa

Taka zaczyna się nagle rozmowa:

„Lekarz w zasadzie wcale nie przyjmuje,

Teleporadą pacjentów ratuje,

Ale wyjątek może zastosować,

Lecz do kieszeni musi swojej schować

Kilkaset złoty zadośćuczynienia.

Płaci pan?!, albo… mówię: Do widzenia!.”

Taksówkarz blednie, Zenek przytakuje

I do koperty pieniądze szykuje,

Bo każdą cenę jest w stanie zapłacić,

Byleby w bólu czasu już nie tracić.

Taksówkarz zatem Zenka podprowadza.

„Pan musi odejść, bowiem pan zawadza –

Paniusia szepce, Zenka odbierając

I do kieszeni kopertę chowając.

Jak to odczytać zatem moi Mili,

Byśmy się w faktach tych nie pogubili?...

Być może covid jest skorumpowany

I przez lekarzy też przekupywany?...

Może, gdy bierze w łapę tę łapówkę –

Całkiem pokaźną w złotówkach gotówkę –

To nie zaraża sobą służby zdrowia

I ta pomocy udzielać gotowa

Już się nie boi poświęcić swej pracy?

Gdy pacjent umrze… - to cokolwiek znaczy?!

Każdy wszak musi stracić kiedyś życie.

Pod hasłem: „covid” wpiszą go w zeszycie

I nikt nie będzie wnikał w jego stratę,

Chyba!, że poda uczciwą (?!) zapłatę

I spod łopaty grabarza się wymknie,

A lekarz oko na zakazy przymknie

I jak za czasów dla nas bowiem lepszych

Zbada pacjenta – nie!: zruga, opieprzy,

A potraktuje człowieka z szacunkiem.

Idziesz się leczyć?... – Idźże z podarunkiem!,

Byś nie narzekał, że tobą wzgardzili

I byli gorzej niżeli niemili.

Dasz w łapę kasę, to będziesz zbadany,

Bo bez koperty na śmierć żeś skazany

I to nieważne, czy z powodu serca.

Wpiszą ci w kartę, że „covid morderca”.

Podniesiesz ciałem martwym statystyki…

- Tak służba zdrowia stosuje uniki,

Więc choćbyś żebrał, choćbyś skomlał Bracie,

Prosisz o pomoc – pomyśl o zapłacie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz