środa, 6 lutego 2019

Z NURTEM


Opływa me ciało czas wstążkami wody.
Pluskiem minut koi wszystkie moje zmysły,
Pocałunkiem wiatru dla lekkiej osłody
Gasi lęk, by gwiazdy radości rozbłysły

Nade mną i pode mną jak otchłań wieczności,
Nieskończoność głębi, na wskroś przeszywająca,
Falą swej bezkresnej nieograniczoności
Mnie niczym liść w nieznane błogo unosząca.

Czas opływa me ciało, odsłaniając duszę.
Opuszkiem godzin rzeźbi swe ślady na twarzy.
Stoję spokojna, cicha, zatopiona w głuszę…
Czekam cierpliwie na to, co też się wydarzy.

Nie zaglądam do lustra z tęsknotą za sobą,
A ciekawa raczej, czy… wciąż tu jutro będę?
Wpatruję się w swe oczy z rozmarzoną głową,
A jesień na mych skroniach szron błękitny przędzie.

W tle gdzieś za mną gramofon jeszcze nuci pieśni.
Zaczepia się z potknięciem o przetarte płyty.
Przede mną kosz dojrzałych, bordowych czereśni
I dwa świeżo kupione, niewinne zeszyty.

Przykładam więc stalówkę do kartki z natchnieniem,
Aby coś zapisać zanim czas mnie rozsieje,
Lecz zastygam na ustach z bezradnym westchnieniem.
Co tu pisać, jak wokół tak wiele się dzieje?!

Moje życie dmuchawcem pośród mnóstwa kwiatów
Zda się tylko kropeczką jakiejś wypowiedzi,
Kroplą rosy porannej na opuszkach płatków,
Albo liściem pożółkłym, co niepewnie siedzi

Na bezwstydnej gałęzi nagością rażącej,
Rozhuśtanej na nitce złośliwego wiatru
I w rozpaczy łez srebrnych bezdźwięcznie łkającej,
Jakby się skarżyć nie chciała na swój los światu.

A czas… wciąż płynie swym nurtem przemijania
I szumem wody oswaja moją duszę.
Dryfuję w codzienność świadoma rozstania.
Wiem, że kiedyś odejść z tego świata muszę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz