Naiwność dziś się ze snu przebudziła
I jako pierwsza stanęła u progu.
Z wielką radością za klucze chwyciła
Na przekór nauce oraz Panu Bogu,
Po czym bez zwłoki zasiadła na tronie,
Się delektując zawładniętą władzą.
Pierś wyprężyła, nań oparła dłonie,
Wierząc, że rady jej zepchnąć nie dadzą.
Musiała tylko zniszczyć przeciwników,
Którymi mądrość i odwaga była,
Więc powołała rzesze sojuszników,
Jakich do rządu chętnie by wcieliła.
W tej sprawie szybko zwołała debaty,
W których doradzał z zaangażowaniem
Egoizm, licząc zyski oraz straty
Wręcz z precyzyjnym ich przewidywaniem.
Z listy podanych przezeń kandydatów
Naiwność lekkim duchem wybierała
Krzyczących głośno bez ładu wariatów,
Byleby w ryzach krótko ich trzymała,
Nie tracąc wpływów, kontroli i władzy,
Do której fuksem tylko się dostała.
Rząd więc tworzyli królowie, lecz nadzy,
Bo ich naiwność z wszystkiego obrała.
Zatem wygoda ekonomii gałąź
Z nudów pilnikiem podpiłowywała.
Patrzenie na to wręcz budziło żałość,
Gdyż owa gałąź ledwo się trzymała
I pod ciężarem komfortu, luksusu,
Jakich wygoda utracić nie chciała,
Dbając o jakość, ale bez przymusu,
Lecz nie o ilość, która ubywała,
Wisiała trupem na przetartym sznurze.
Padliną tylko sępy się karmiły,
Odchodów depcząc skrzepnięte kałuże,
Co pod wisielcem ekonomii gniły.
Lenistwo było królem gospodarki,
Więc bezrobociu na co dzień sprzyjało,
A pracowitych bez należnej miarki
Do krwi ostatniej kropli wyciskało
I by się pozbyć odpowiedzialności,
Gdyż ta taryfą ulgową nie była,
Dla utrzymania kruchej przyjemności,
Która beztroską bezczynność kusiła,
Lenistwo w spółce z wygodą rozdało
Niezależności wszelakie aktywa.
Cokolwiek robić wszak nie zamierzało,
Bo wstręt rodziła w nim praca uczciwa.
A na salony głupota się wdarła,
Ściskając dyplom w garści podrobiony.
Zdzierając struny wulgarnego gardła,
Dudniła pustką jak bijące dzwony
Nieprzemyślanych teorii, wywodów
Bez logicznego ich zastosowania.
Z prawd zakrzyczenia kłamstwami powodu
Nastała era, ale mózgów prania,
Więc nadprodukcja pseudo!-profesorów
Wyparła z auli słusznie zasłużonych.
Dziatwa, nie mając godnych kopii wzorów,
Bezwiednie chłonie poziom zaniżony,
Co na płaszczyźnie rodzinno-społecznej
Pogłębia ludziom szkodliwie służący
Dla człowieczeństwa w formie niebezpiecznej
Niemiłościwie dzisiaj panujący,
Empatii będąc gorzkim zaprzeczeniem
Obojętnością do szpiku skażony,
Na czubku nosa swojego skupieniem
Pan egocentryzm nad świat wywyższony.
Zaś nad kulturą tolerancja czuwa,
Wszystko za godne uwagi uznając,
Co smak wytworny brzydotą zaszczuwa
A wobec sztuki wymagań nie mając.
Wiele zależy dzisiaj od intencji
Spraw niecierpiących ignorancji, zwłoki.
Temu się wiedzie i nad wyraz szczęści,
Co ma układów że zasięg szeroki,
Więc ekskrementy roztarte na płótnie
Jak choćby gówno Piero Manzoniego,
Czego człek światły zrozumieć nie umie,
Są uznawane za coś wybitnego.
Szerzy się pysznie owa propaganda.
Mądrość z odwagą wszak są uwięzione.
Prostaków bawi się bezduszna banda.
Jednostki głosu zaś są pozbawione.
Naiwność każe swym podwładnym nosić
Okular ze szkłem różowej poświaty.
Takich nie musi o uległość prosić.
Rzuca im ochłap radości na raty,
Będący wizją Cesarstwa Rzymskiego,
Co słabą armią i wędrówką ludów,
Stanem kryzysu ekonomicznego,
Władzą, co niemal umierała z nudów,
Zginęło z ręki wodza germańskiego,
Proch po świetności własnej zostawiając
W postaci faktu nam historycznego,
W którego bramy współcześnie wkraczając
Z martwych nie wskrzesi naiwność, głupota,
Wygoda, co się trudem nie skalała,
Gromadząc sztabki fałszywego złota,
Bo prawdziwego poszukać nie chciała.
Lenistwo zysków nigdy nie przyniesie.
Głupota nigdy się nam nie opłaci.
Będziemy chodzić gorzej niż obwiesie
Po obcej ziemi głodni i bez gaci
A echo szydzić będzie za plecami,
Uszczypliwości durniom nie żałując -
Oj, miałeś, chamie, z pięknymi piórami
Czapkę, insygnia sznurem zastępując!...
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz