wtorek, 5 grudnia 2023

CHWILA MEDYTACJI

Jeszcze jest ciemno... a świat śpi spokojnie.

Myśli me krążą jak ćmy wokół światła.

Dusza zaś cierpi, snując się bezdomnie

W czasie, któremu w gusta nie przypadła.


Gorąca kawa, będąc rytuałem

Dnia, gdy się ledwo z pieleszy wynurza,

Budzi pragnienia co najmniej zuchwałe,

Przez co się budzi uczuć wściekła burza,


Bowiem nie sposób pogodzić sprzeczności,

Jakimi targan człowiek od środka:

Dusza wszak bywa zachłanna miłości,

Ciału wygoda jestże bardziej słodka.


Kłębią się zatem refleksji knowania,

By w tej od wieków ciągnącej się wojnie,

Nie doprowadzić wręcz do obłąkania

Zmysłów, co które pojmują ułomnie


Otaczającą człeka rzeczywistość -

Wiecznie bijące źródło przyjemności

Jakiemu obca na ogół jest czystość,

A bliższa korzyść z plugawej podłości.


Zbrukaną zatem dusza często bywa

Przez ciało, które żywo nią handluje,

Na skutek czego ta się wciąż ukrywa

W bezludziu ulic, gdzie wytchnienie czuje


I gdzie wyciąga ręce jak pociecha,

Co się w ramiona Ojca pragnie wtulić,

Gdzie na śmierć niemal z utęsknieniem czeka

I gdzie się może dyskretnie rozczulić,


By zaznać ulgi jak kropli na ustach

Spierzchniętych bardzo bolesnym pragnieniem,

Kiedy bukłaka zawartość jest pusta

A woda staje się tylko marzeniem...


Siedzę przy kawie, o tym rozprawiając

Jakbym się z hardą wrogów sama biła.

Ciemność za oknem, ciągle się tułając,

Błogość nastroju we mnie ocaliła,


Więc się wpatruję w zalane chodniki

Strumieniem światła latarni drogowych...

Wiatr szarpie z liści dziergane szaliki,

A z nieba kapie łzami rytm miarowy...


Niechaj zostanie ów moment dziewiczy.

Nie mam ochoty na maraton szczurów,

Z których jest każdy trzymany na smyczy

Z wszech stron wzniesionych labiryntem murów.


Niechby ta chwila trwała długowiecznie...

Dusza nareszcie czuje wyciszenie.

Harmonia płynie sielsko i bezpiecznie...

Życie się toczy, lecz jak nieistnienie,


Przez co się wznosząc w chwili kontemplacji

Odczuwam wolność niczym nie skażoną,

Zostawiam buty ciężkie grawitacji,

Pod stopą mając przestrzeń opierzoną.


Niebawem zegar podciągnie kurtynę

Korbą obrotów wskazówek skrzypiących,

Szarpnie za światła dość oporną linę

I reflektorów błyśnie blask rażący.


I zniknął nagle, jak niespodziewanie,

Z kawą spijane chwile medytacji,

I znowu dusza z ciałem w ringu stanie,

By udowodnić słuszność własnych racji,


I znów się rundy posypią w godzinach

Wzlotów, upadków, zwycięstw i nokautów.

Dojdzie do głosu nieszczęścia przyczyna -

Codzienność, która jest kwestią ryczałtu.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz