wtorek, 19 grudnia 2023

BRAK WODY

Krzyczę!... Czemu krzyczę, uderzając pięściami?!

Potrzebuję dotyku jako wiatru drzewa,

Który wpada w korony i drży gałęziami,

Na klawiaturze liści szeleszcząco śpiewa,


Każdą myśl owym szumem światu obwieszczając,

Przeradzając ją w słowo, co się ciałem staje,

Każdy pogwar i pogłos drzew wypowiadając,

Przez co niemym podmuchom rangę pieśni daje.


Wiatr bez drzew pozbawiony zostałby języka.

Siłą tylko naporu przestrzeń by rozcinał.

A i drzewa bez wiatru jak bez nut muzyka.

Nikt by strun z taką pasją sztuki nie napinał.


Krzyczę!... Czemu krzyczę, uderzając pięściami?!

Potrzebuję miłości jak ptak upierzenia,

By otulić swe ego i bujać skrzydłami,

Na poziomy się wznosić wyższego spojrzenia.


Dzięki piórom ptaszyna zimna się nie trwoży,

Nie ucieka przed deszczem, śnieżycą czy gradem,

W zawieruchach złowrogich, w których gniew się sroży,

Też - wbrew wszelkim pozorom - daje sobie radę.


Upierzenie dla ptaka niczym dla człowieka

Pewność siebie, odwaga oraz pokój ducha.

Bez tych piór ptak umiera, a człowiek kaleka

O swe miejsce nie walczy i się w nim nie szuka.


Krzyczę!... Czemu krzyczę, uderzając pięściami?!

Potrzebuję przyjaźni, by móc się wypłakać

Jak niebo, które Ziemię, oblewając łzami,

Nie będzie jej ni z piękna, z radości okradać,


A doda nawet krasy i ją ubogaci,

Pojąc, karmiąc, by rosła i się rozmnażała.

Słońca ciepłem się hojnie za wierność odpłaci,

By nieszczęścia i nędzy nigdy nie doznała.


Tak i człowiek, co który ma swą bratnią duszę,

Samotności nie dźwiga, choćby jarzmo nosił.

Gdyby nawet się brzmię wydało za duże,

Będzie się, mimo wszystko, jak orzeł unosił.


Krzyczę!... Czemu krzyczę, uderzając pięściami?!

Potrzebuję nadziei jak roślina światła,

By się wzbiła w obłoki bujnymi pędami,

By w kolorze zieleni płowo nie pobladła,


By w niej jako w balonie pędzonego wina

Soki życie tłoczyły, kwiatami strzelały.

Niechaj pod urodzajem stół nogi ugina

Wdzięczny za kosz owoców, co rośliny dały!


Tak i człowiek, gdy ciągnie go nadzieja w przyszłość,

Powołaniem wypełnia czas swego istnienia.

Wtedy wie, że nie darmo być mu tutaj przyszło,

Że ma też własnym życiem coś do powiedzenia.


Krzyczę!... Czemu krzyczę, uderzając pięściami?!

Ciągle szukam i szukam... i się nie znajduję

Jakbym była jedynie snem lub marzeniami.

Dzięki wierze jedynie jeszcze nie wariuję


I się budzę, i wsuwam swe ramię pod belkę,

Stopę stopą zagrzewam, by kroki stawiała,

Znoszę drogi pod górę niewygody wszelkie,

Choćbym - jakoby Syzyf - wszystko zaczynała


Od początku, od nowa, się pociechą łudząc,

Że tym razem się uda, bo mnie Pan Bóg wspiera.

I tak... żyję się życiem za grzech Ewy trudząc,

Choć w upale brak wody nierzadko doskwiera.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz