środa, 31 sierpnia 2022

PRAGNĘ...

Potrzebuję przestrzeni osnutej mgły tiulem

O granicy kreślonej rysikami koron,

Której liście kres znaczą delikatnie, czule,

O zachodzie zaś słońca płomieniami płoną.


Nagie ciało chcę wtopić w chłodny nurt powietrza.

Niech dryfuje na bryzie zmysłów odprężeniem.

Niech je poi, nawilża rosy toń najświeższa,

Która jest nieskażona świtu przebudzeniem.


Potrzebuję atłasu wiatru przy ramionach,

By jak bańka mydlana wzbić się w stronę słońca,

Lub jak z okna zerwana jedwabna zasłona

Móc obłokiem falować pod niebem bez końca.


Skruszę słowa i myśli, i wetrę je w przestrzeń,

Odstępując od tłumów szczutych zachłannością.

Będę słuchać jak echo recytuje wiersze

I szelestem, i szumem z mięciutką lekkością.


Kiedy stopy przykleję znowu do podłoża,

Stanę w progu dnia, który z żalem żywot kończy.

Tęsknić będzie za tamtym cierniem spięta głowa,

Z żalem patrząc na zegar, co krew moją sączy.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz