A za oknem ciągle leje,
Wiatr szaleje, mocno wieje,
Drzewa szarpie za czupryny.
Słychać trzepot peleryny,
Co ramiona wiatru tuli,
Przylegając do koszuli
Bez guzików, w dziury, w łaty.
Nie ma wiatr porządnej szaty,
Więc świat cały bywa szary,
Mokry, zimny i zbutwiały.
„Co za zima?! Toż to plucha! -
Głosi Ela, brat jej słucha. -
Wyruszamy na wyprawę!
Ja tak tego nie zostawię.
Trzeba znaleźć Panią Zimę! -
Krzyczy, robiąc groźną minę. -
Za mną! W drogę! Wyruszamy!
Tak traktować się nie damy!
Chcemy śniegu, lodowiska!
Urządzimy nam igrzyska!
Chcemy bawić się sankami!
Rzucać chcemy się śnieżkami
I na język płatki łapać,
W zaspach śniegu hasać, skakać,
Lepić kule na bałwany…”
„Zatem w drogę! Wyruszamy!” -
Brat zawołał niecierpliwie,
A wiatr wieje przeraźliwie,
Deszczem leje, w oczy rzuca,
Drzewa, krzewy z sobą skłóca.
Ela z bratem idą żwawo
Gnani w podróż ważną sprawą.
Choć pogoda im nie sprzyja,
Duch w nich walki nie przemija.
Tu zajrzeli, tam zerknęli.
„Zima! Zima!” - wciąż krzyczeli,
Poszukując Pani Śniegu,
Przemierzając ścieżki w biegu.
Wtem pod świerkiem coś ujrzeli!
Z przelęknienia wręcz struchleli...
Siedzi Pani w futrze białym.
Srebrne loki wystawały
Spod puchatej, wielkiej czapki
Haftowanej w śniegu płatki,
Co na której z sopli lodu
Lśni korona w kwiatach mrozu.
„Pani Zima!” - krzyczy Ela
I przez krzewy się przedziera.
A tu Zima deszczem płacze.
„Czy już śniegu nie zobaczę?” -
Eli brat się wnet zasmucił
I plecami się odwrócił,
By nie zdradzić przygnębienia,
Że się Zima w jesień zmienia.
„Wyście dzieci mnie szukały?
Czego żeście tutaj chciały?” -
Pyta Zima zaskoczona,
Choć wizytą ucieszona. -
„Wszyscy mówią żem jest brzydka…” -
I tu łza jej w oczach błyska.
Dzieci Zimę przytuliły
I jej gorycz osłodziły,
I dlatego z zaskoczenia
Świat się srebrem rozpromienia,
Śniegiem sypią się obłoki,
Bielą lśnią polany, stoki,
Drzewa puchem otulone
I nad puchem pochylone
Pięknie mienią się diamentem.
Dzieci cieszą się szaleństwem
Zabaw w śniegu i na śniegu.
Echo niesie dźwięk ich śmiechu.
Cóż, że mrozem szczypie w uszy,
Że się śniegiem Zima puszy,
Że ślizgawką ślad swój znaczy -
To wszak każdy jej wybaczy.
Nie ma większej że radości,
Kiedy Zima u nas gości.
Nawet wtedy mama, tata
Tracą dorosłości lata
Oraz w śniegu, co się świeci,
Bawią się jak małe dzieci.
Piękna to jest Pani Zima.
W niej wszak szczęścia jest przyczyna,
W niej i magia, stan radości.
Zaproś Zimę zatem w gości.
Niechaj śniegiem sypie, prószy,
Szczypiąc mrozem w nosy, uszy.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz