wtorek, 21 stycznia 2020

SAMOTNOŚCI MOJA!,...

Samotności moja!, kładziesz swe zimne dłonie
Na me ramiona, szepcząc: „Ja ciebie osłonię”,
I chociaż dzięki tobie nie czuję się sama,
Dzieję się przez codzienność jak bez widzów drama,

A mimo to szczęśliwą ma dusza się zdaje,
Choć na pewno od innych dziwactwem odstaje,
Bo w najmniejszym szczególe siebie odnajduję,
Każdą sekundę życia wdzięcznie celebruję.

Przechodzę obok ludzi, tumy opływając
I wbrew sobie od wszystkich się wręcz oddalając,
Jakby mnie siła ciągła w przeciwnym kierunku
Niczym ptaka, co niebo podbija na sznurku,

Mijam więc w swoim locie jak w muzeum twarze
I podziwiam z dystansu przyziemne witraże –
W tym wszystkim zdam się bowiem wręcz zakorzeniona,
A mimo to w tym wszystkim niezadomowiona.

Idę zatem przed siebie i jak cień przemijam,
I w milczeniu zadumy przechodniów omijam.
Trącona przypadkowo łokciem na ulicy,
Nie zakrywam mych oczu tarczą przyłbicy,

Ale idę przed siebie jakby nic nie było,
Odporna już na życie, które mnie zraniło…
I idę tak przed siebie jakby wiatr w bezruchu.
Nie zostawiam po sobie ni widu, ni słuchu,

A ty ma samotności dzielnie kroczysz obok
Z wtuloną w moje plecy posiwiałą głową
I chociaż ciebie dźwigam na moich ramionach,
Jesteś moja, bo wierna, nikim niezlękniona.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz