środa, 5 lutego 2020

TRELE


W splotach gałęzi jak w sieci rybaka
Złowiona zdaje się nuta jednaka,
Która ciemności osładza nadzieją
W chwilach, co jeszcze drzemią i nie dnieją,
A echo hojnie rozsiewa te dźwięki
Jakoby układ radosnej piosenki
Wiatr porywając do skocznego tańca,
Choć był wtulony w zadumę różańca,
Który paciorkiem palce traw oplata
I szeptem koi zmysł śpiącego świata…
I niesie w przestrzeń ptaszyna nut krocie,
I niebo chłonie ich dźwięczne łakocie,
A mnie się dusza wyrywa szczęśliwa
I jak do lotu łabędź się podrywa,
Rozkłada skrzydła spragnione wolności,
Dzień zaczynając od tej przyjemności,
Którą są ptaków przebudzonych trele,
Brzmiące jak jutrznia w klasztornym kościele…
Więc ja się wtapiam w to, co wokół słyszę,
W tych ptasich trelach celebrując ciszę,
Spijając ciałem tonów poruszenie,
Co zda się jawić jak senne marzenie,…
I świat topnieje w rozkoszy namiętnej,
Co spaceruje w sukni z mgły upiętej
Z warkoczem kwiatów w rozpuszczonych włosach –
Nicią jedwabiu zastygłą na kłosach,
Których szum zlewa się z tym ptasim trelem,
Wirując wokół z beztroskim weselem.
Jak karuzela w szalonym obrocie,
Tak falbanami nut tych dźwięcznych krocie
Trzepoczą dłoniom wiatru nieuchwytne
I niczym woda dzikie, zwinne, sprytne,
Bo rwące nurtem szczęśliwej muzyki
Drżą jak do piersi wtulone goździki,
Po skórze kroplą wzruszenia spływając
I ziemię z niebem muzyką stapiając…
Niechaj mnie niosą ponad błękit trele,
Jakobym z czasem miała już niewiele,
Jakobym była już nie z tego świata!...
Niech ptasia nuta mnie z wiecznością brata
I niechaj w każdej godzinie istnienia
Śpiew ptaków płynie wodą bez wytchnienia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz