Cisza rwie z głowy kiełkujące myśli.
Niektóre nawet nie zdążą wyrosnąć.
Może choć jedna w słowie mi się ziści
Logicznie, jasno, dosadnie i prosto.
Na klawiaturze zastygnięte palce.
Tuż obok kubek zimnej niemal kawy.
Wiatr za oknami w zwiewnej liści halce...
A we mnie pociąg do słów niełaskawy.
Usta się zrosły, oczy śnią na jawie.
Neurony dusi ciała odrętwienie.
Na wyciągnięcie wersów jestem prawie,
Gdy mnie podrywa wnet rozkojarzenie
Niczym niełupka z pomponu dmuchawca,
Co nieważkością całkiem zniewolony
Na zerwanego ze sznurka latawca
Wzór się unosi w świata rożne strony
I podmywany powietrza nurtami
To tu zawiśnie, tam sfrunie, podfrunie...
Już nie dotykam podłoża stopami.
Niosę się lekko w szeleście i szumie.
Otwieram zmysłów okna, drzwi na oścież.
Przeciąg wymiata myśli z mojej głowy.
Serce rozgniata emocje jak moździerz,
By duch do lotów zawsze był gotowy.
Czas się zatrzymał, przestał mieć znaczenie.
To co, że wszystko więdnie i przemija?
Liczy się tylko teraz to istnienie,
Które określa jego żywa chwila.
Spijam więc... spijam przezroczyste soki
Błękitnej toni, co nade mną pluszcze.
Miękko, choć pewnie stawiam w górze kroki.
Schody przede mną wyrastają krótsze.
Niewiele zatem mam wciąż do przebycia.
Po cóż się spieszyć?! - Czasu nie prześcignę.
Dziś mam dzień wolny, więc smakując życia,
Ciało od ziemi odkleję, podźwignę
I się oderwę od codziennych presji,
Zaniedbam wszystkie, szare obowiązki.
Nie będę słuchać narzekań, sugestii -
Mnie nie pociąga w nich horyzont wąski.
Dziś mam dzień wolny, więc na siebie patrzę,
O swoje zadbam wreszcie przywileje.
Mam wszak spojrzenie szersze i to znacznie.
Nie żal mi mleka, jeśli się rozleje.
Daję się ponieść (naiwnie być może)
Tej przyjemności, która mnie otacza,
Która zapomnieć się choć raz pomoże
Na to, co w butach w mą prywatność wkracza.
Niech odrętwienie ciała mnie znieczuli
A pustka w głowie widzieć nie pozwoli,
Że wiatr tańczący dziś w mojej koszuli
Mą duszę nagą obejmować woli
I ją prowadzić piruetem w niebo,
By ta wolnością nieprzytomnie spita
Poczuła w sobie siłę całkiem świeżą
Niczym jutrzenka, co o brzasku świta.
Dziś mam dzień wolny - dziś wypływam w morze
Na tratwie szczerej, dziecięcej ufności
I na kolanie swój zeszyt rozłożę,
Aby dać upust mej płodnej twórczości.
A gdzie popłynę i gdzie zacumuję?...
Niech zadba o to fala pod stopami.
Dziś mam dzień wolny - dziś się nie przejmuję
Zbyt banalnymi, nudnymi sprawami.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia;pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz