Lipy w cekiny liści wystrojone,
Latarni światło weń przesiewające
Zdają się złotem mienić poprószone
Jakby w koronach ich osiadło słońce,
Które zachodząc, poświatę zgubiło
Zsuniętą blaskiem jak peniuar z ramion -
Gasnąc, ów lipy żarem rozpaliło,
Przez co się ciemność stała bladą plamą.
Na pniach pióropusz listowia rozpięty
Ni drgnie, szeleszcząc, pod naporem wiatru,
Chociaż w korzeniach dywan rozwinięty
Trawą faluje, wtórując do taktu
Pomrukującej ciszy kołysanki,
Która to echo snem próbuje zmorzyć...
Kloszem jasności promienieją wianki
Liści, co zdają się z dnia na dzień mnożyć.
Świeżość skapuje ze splotów gałęzi,
Mimo że jeszcze w kwiat nie obrodziły.
Czas i lip pewnie światu nie oszczędzi -
Przekwitną jakby nigdy nie rodziły
I nim się człowiek zdąży zorientować,
Iż w aromacie miodu spaceruje,
Lipa swe dary już zacznie marnować...
Za szybko z koron drzew młodość skapuje,
Przez co za krótka i uboga wiosna
Przemknie pod nosem wręcz niepostrzeżenie.
Ledwo spod ziemi kiełkami wyrosła,
A już się snuje jak senne marzenie.
Z tegoż powodu, będąc jej spragnioną,
Zbieram jej ślady, aby się przekonać,
Że przyszło wiosnę zimą przegonioną
W dość skromnej szacie gościć, adorować
I że się lato - królik z kapelusza -
Nie wzięło nagle znikąd i magicznie.
Lipa się liśćmi leniwie porusza
W latarni świetle iskrząc nostalgicznie
Jakby zbyt krótki żywot przeczuwała,
Co jak wyrocznia nad nią pięścią grozi,
I choć się złotem skrzy bogato cała,
To o uwagę jak o miedziak prosi.
Trudno mi zatem przejść jest obojętnie,
Gdy na początku kwietnia bzy już kwitną.
Niebawem lipa kwiat swój z koron strzepnie
I znów gałązki jej nagością błysną...
Niech się nacieszą i napoją oczy
Diademem liści na lipowej głowie.
Siedmiomilowym susem wiosna kroczy.
Zatem, że była, niewielu się dowie.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz