piątek, 5 kwietnia 2024

BILET W JEDNĄ STRONĘ

Słońce, co jeszcze się nie przebudziło

A już rozjaśnia światłem swym błękity,

Bilet w nieznane życiem nam wręczyło

Z tiulu powietrza kroplą wody szyty


Jak skrawek płótna zaciśnięty w dłoni,

Przez który można obserwować wszystko

Niczym w pociągu, co przed siebie goni,

Mijając miasta oraz wsie za szybko.


Zsunąwszy z łóżka przemęczone nogi

Pora się trafia, aby w świat wyruszyć,

Aby nie zboczyć z już obranej drogi,

Wobec to której nie sposób się puszyć.


Podeszew tarcie wplata się w cykanie,

Przez co i zegar zdaje się przyspieszać

A za nim serca pędzi kołatanie...

Szum ciszy w myśli zaczyna się mieszać.


Przez ramię patrząc za przetartym szlakiem,

Człowiek się nagle spostrzega ze smutkiem,

Iż stawiał kroki niemalże jednakie,

A ma przed sobą życie, lecz zbyt krótkie.


Przeszłość pożarła jak wciąż głodny potwór

To, czego ledwo człeczyna doświadczył.

Przyszłość zaś wróży mętny fusów roztwór

Tego, czym każdy obecnie się raczy,


Więc z rozrzewnieniem za się spoglądając,

Widać wyraźnie szanse zmarnowane

Na życie pełnią, nawet nic nie mając...

Wiatr owe szanse zbiera rozdeptane


I tylko szelest jak kartek w przestrzeni

Za człekiem idzie, mu wypominając,

Że siebie przegrał, niczego nie zmieni,

Za sobą tęskniąc, wciąż za mało mając.


Wtem się w podróży człowiek orientuje,

Iż strasznie ciążą mu puste walizki.

Złamanych skrzydeł już nie rozprostuje.

Żywot przy ziemi stał się wszak zbyt bliski.


Sunie, z zakrętu nadal nie wychodząc,

Nie dostrzegając, co za nim się kryje.

Za sobą z dawna rzewnym wzrokiem wodząc,

Dźwiga wrażenie, że jest, lecz nie żyje.


Chciałby coś zmienić, aby móc wykrzyczeć

Pełną przepony siłą oraz piersią:

Zaczynam wreszcie z lotu ptaka widzieć

I się przyglądać szczęściom, i nieszczęściom!,


Ale nie sposób pozbyć się ciężaru

Luksusów, które rodzą się na co dzień,

Wyrwać się z tego letargu, koszmaru

Błędnie za dobro obranych powodzeń.


Budzi się człowiek, by znów włożyć buty

Rzeczywistości, co pięty obciera.

Idzie przed siebie świadomością struty,

Że się o życie jedynie ociera.


Musiał porzucić pasje dla pieniędzy,

Ażeby ciało nakarmić, napoić.

W ramionach niesie ducha swego w nędzy,

Co dla którego trudno się rozdwoić.


I tak w swej doli z niedolą się zmaga,

Trzymając bilet tylko w jedną stronę.

Milcząc o litość przeraźliwie błaga,

Ciągnąc swe bycie nieuzupełnione.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz