środa, 7 listopada 2018

A JUŻ...


Jeszcze popołudnie snuje się na dworze,
A już wieczór zagląda w szklane źrenice
I – zdaje się – doczekać się już nie może,
Kiedy rozłoży w fotelu liściastą spódnicę.

Twarz do okna przykleja deszczem zroszoną
I gałęzią puka w drżące okiennice,
Czekając cierpliwie z głową opuszczoną
I nadzieją, że go gościną u siebie zaszczycę.

Zapachniało w domu cynamonu nutką
I szelestem refleksji westchnęła cisza,
Czas wspomnień się sączył, jak wino, wolniutko
I światłocieniem ożyła wyświetlana klisza…

Jeszcze wieczór nie zmrużył powiek zmęczonych,
A już noc się topi w latarni strumieniach…
Wciąż widzę w przeszłości konturach zamglonych,
Jak moja twarz bezpowrotnie z każdym dniem się zmienia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz