środa, 29 sierpnia 2018

MODLITWA PORANNA


Zanurzam w Twoich Ranach umęczony Królu –
Ucieleśnienie Miłości i Ikono bólu –
Każde serce zranione, skostniałe, zawzięte,
Niezdolne do kochania, strzaskane i przeklęte,
By się Twą Krwią Najdroższą Panie napełniło
I do życia w światłości uzdrowione wróciło,
By rozgrzały to serce Twe przebite ręce
I by w Twoich dłoniach ono zrodziło się święte.

Zanurzam w Twoich Ranach Miłości Niepojęta
Sprzedane lubieżności kobiety, dziewczęta,
Niewiasty, co nie potrafią być matką i żoną,
I te, które śmiercią skaziły swoje łono,
Aby się odnalazły w Twoich Panie ramionach,
By je na wskroś przeszyła Dobroć Nieskończona
I aby się z wszelkich grzechów, poranień obmyły
I by jak kwiat po zimie wiosennie odżyły.

Zanurzam w Twoich Ranach Krwią zbroczony Panie
Mężczyzn i chłopców, w których los zabił powołanie
Do bycia mężem, ojcem i głową rodziny
Albo do bycia kapłanem bez ważnej przyczyny,
By w Tobie odnaleźli walecznego ducha,
By dzięki Tobie poznali czym jest Miłość, skrucha,
By siebie zobaczyli we świętym Józefie,
By poznali swoją siłę – nie w pięściach!, lecz w Chlebie.

Zanurzam w Twoich Ranach biczowany Panie,
Z którego zerwali skórę, nie tylko ubranie,
Wszystkie dzieci odrzucone, wstrętem chłostane,
Nienawiścią i agresją szczodrze podlewane,
Aby zmęczenie życiem Twą Krwią z siebie zmyły,
Odzyskując zdrowie duszy, odzyskując siły,
Prawo do dzieciństwa o smaku beztroskości
W szczęściu, w zabawie i w pracy, w anielskiej czystości.

Zanurzam w Twoich Ranach umęczony Królu –
Ucieleśnienie Miłości i Ikono bólu –
Oczy, które ogrom zniszczeń zapamiętały,
Pola śmierci, w których sidłach ludzkie ciała konały,
By Twoimi oczami widziały człowieka
Bez względu na to, co je spotyka, albo czeka,
Byś im podarował mój Panie Swoje źrenice
Rozcinające ciemności jak płonące świece.

Zanurzam w Twoich Ranach Miłości Niepojęta
Rozmiłowana w ludziach, choć przez nich przeklęta
Dłonie, które niszczą oraz tworzą spustoszenie,
Zadają ból okrutny, bezwzględne cierpienie,
Aby się Twoimi dłońmi Panie w chwale stały,
By serca twarde dotykiem swym rozgrzewały,
Aby się stały schronieniem jak pąk dla motyla,
Co nie odlatuje, choć kwiat płatki rozchyla.

Zanurzam w Twoich Ranach Krwią zbroczony Panie
Usta, które kaleczy, zadręcza przeklinanie,
Które są jadem strute i jadem splamione,
Złośliwością, zazdrością potwornie obciążone,
By się w Twoje usta mój Panie przeobraziły,
Modlitwą, Słowem Prawdy z dnia i na dzień żyły,
Mądrość i skromność wszem wobec hojnie rozsiewały,
Miłość szczerą, pokorną ludziom wyznawały.

Zanurzam w Twoich Ranach biczowany Panie,
Z którego zerwali skórę, nie tylko ubranie,
Czas, który tu i teraz jest ofiarowany,
W kredycie doczesności stanowczo odmierzany,
By stał się wypełnieniem woli Twojej Panie
I dziękczynieniem wdzięcznym za Twe Jezu oddanie,
By każdy człowiek mógł zaznać przedsmaku Nieba,
Rozeznając w mądrości czego mu jest potrzeba.

Raczże wysłuchać w Dobroci Swojej mój Panie
Niesione w tych nędznych wersach me szczere błaganie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz