Życie moje…
tak krótkie a tak wymagające,
Rzadko kiedy
zgodne z serca mego tchnieniem,
Niczym
nadąsane dziecko w kąciku tupiące,
Afiszujące się
złośliwie swym niepocieszeniem.
Życie moje… z
tą swoją przekorną naturą,
Brwiami
ściągniętymi grymasem uporu,
Z miną często
skwaszoną, chmurną i ponurą
I wzrokiem
gotowości do sprzeciwu, boju.
Zmagam się z
nim każdego ranka i wieczoru,
Starając się
okiełznać życia kapryszenie
I wbrew jego
zawziętości, nie tracę humoru.
Unosi mnie nad
ziemią me zadowolenie.
Kocham ciebie
me życie, choć źle mnie traktujesz,
Choć trącasz
mnie spojrzeniem złości i pogardy,
Choć w moim
towarzystwie niedobrze się czujesz,
Choć wokół twego
serca pancerz rośnie twardy.
Wbrew tobie siedzę
sobie przy oknie błękitu
Na parapecie pośród
donic pełnych kwiatów
I z rozkoszą miłości
przyglądam się światu
Nawet!, gdy jesień
wróży z kolorowych płatków.
Kocham ciebie me
życie wbrew twej niezgodności,
Cierpliwie ciebie
znosząc, cierpliwie się ucząc,
Choćbyś deptało
wrażliwość mej delikatności,
Okrucieństwem do
siebie ciągle zniechęcając.
Będę zawsze przy
tobie jak cień wierny światłu
I wbrew tobie nie
poddam się twej brutalności.
Miłość moją do
ciebie chcę ogłosić światu
Mimo, że platoniczny
odcień tej mojej miłości,
A kiedy kiedyś
odejdę, rozpłynę się mgliście…
Może za mną zatęsknisz,
być może zapłaczesz,
Twoim szeptem me
imię wypowiedzą liście,
Może poznasz, że
byłam całym twoim światem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz