poniedziałek, 27 sierpnia 2018

ZAPACH LIŚCI


Nieuchwytny jest czas, który biegnie na oślep,
Wpada rzadko w gościnę na łyczek herbaty,
Zostawiając na blacie chwile szczerze słodkie
Niczym skąpej wdzięczności talary zapłaty,

Poczym w pędzie wypada!, przeskakując progi,
Jakby wiecznie spóźniony i niepunktualny.
Niosą go dwóch wskazówek rozhasane nogi,
Wystukując wytrwale rytm stóp nieustanny…

Gdzieś w oddali się mieni srebrnopłowym włosem,
Rozczesanym przejrzyście, poprószonym rosą.
Echo go anonsuje przytłumionym głosem,
Więc po dźwiękach wiadomo, że wędruje boso.

Zapach liści już zdradza, że przeszedł tym szlakiem,
Nieuchwytny, ulotny jak duch, jak zamglenie.
Ślady jego na ścieżce niczym sypkim makiem
Odmierzają w sekundach jego oddalenie.

Już zachodzi powoli pod powieką nocy,
A od wschodu widoczny jest na horyzoncie.
Zaślepione pogonią przemęczone oczy
Rozsypują swych spojrzeń niezliczone krocie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz