Przysiadłaś sobie na brzozie pod oknem
I okiem łypiesz w szyby do mieszkania.
Patrzę na ciebie niezachłannym wzrokiem,
Który w tej chwili wersów treść pochłania,
A ty uparcie zaczepiasz mnie głosem,
Co pohukuje głucho w liści szumie.
Brzoza oplata cię gałęzi włosem.
Zdradzić źrenicy cię mojej nie umie.
Stanęłam zatem w oknie balkonowym.
Po pniu spojrzeniem ledwo się wdrapałam,
W konarach bowiem z słońca ostrzem złotym
Z trudem uporu dzielnie się zmagałam,
I przysiadając się do ciebie z chęcią
W dal odpłynęłam jakbym była dzieckiem.
Sięgam przy tobie do tych chwil pamięcią
Pachnących w proszku zajadanym mleczkiem
I smakujących lodami w wafelku
Albo cukrową watą na patyku,
I szczebioczących stadami wróbelków,
Piskiem i chórem radosnych okrzyków...
Beztroska wtedy do stołu zasiada,
Machając w górze krótkimi nóżkami
I o dzieciństwie moim rozpowiada
Twymi pustymi pohukiwaniami.
Jakże się skupić, gdy jesteś w sąsiedztwie
I wspomnieniami zmysły moje kusisz?
Nic się innego w tym momencie nie chce,
Bo swym odgłosem dobre czasy budzisz,
Przypominając, czym to jestże szczęście,
Którego człowiek w znoju poszukuje
I które mija na co dzień obejście,
Co na szczyt człeka wprowadzić próbuje,
A którym przecież są prościutkie rzeczy
Jakoby chociaż twe pohukiwanie,
Co wspomnieniami smutek duszy leczy,
Od wszelkich zmartwień daje oderwanie
I na klaszczących twych skrzydłach unosi
Ponad przyziemność jak kula ciążącą.
Odgłos, sierpówko, twój ulgę przynosi
Mlekiem i miodem w wspomnieniach płynącą.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz