Śmierć się szerzy, choć wokół ptak nuty
rozsiewa.
Duch w agonii, o czym szumią przydrożne drzewa.
Czas skradziony zda się mijać nas obojętnie.
Żal w sercu, bo wczoraj było jeszcze pięknie…
A dziś wojna z pandemią, z kłamstwami, ze
strachem,
Że żałoba zagości pod tym właśnie dachem.
Na pukanie lęk w piersi skrzydłami łopocze,
Bo kostucha wyciąga swe dłonie robocze,
Zahaczając pazurem o drzwi, które znaczy
Znakiem cierpień – symbolem okrutnej rozpaczy;
Za nią wózek na kole ledwo się chybocze .
Na nim wiją się sine rąk martwych warkocze.
Każdy w domu zamknięty przez okno spogląda
I zgarbionej kostusze bacznie się przygląda.
Chleba mało na stole i cukru niewiele.
Bezwstydnością golizny dziś rażą portfele.
Ile jeszcze potrzeba wytrwać w tym ukryciu,
Aby zostać na dłużej przy tak nędznym życiu.
Strach o przyszłą godzinę, nie tylko o jutro.
Planowanie przyszłości jest czynem na próżno.
Dawniej nad dachówkami modlitwa się pięła,
Nadzieją kark człowieka pobożnością gięła.
Dziś tylko kruk lub wrona z kościołów zawodzą…
Fosy liści świątynie bezpańskie te grodzą
I cmentarze w kajdanach łańcuchów, i kłódek
Niczym deski spróchniałe porzuconych łódek
Wyją w Niebo rozpaczą, żebrząc o modlitwę…
Jakie to wszystko mroczne, i jakie to przykre…
Ilu wznosi do Boga oczy trwogą ścięte?...
Dziś o siebie się troszczą serca strachem
spięte.
Usta milczą w grymasie tylko przerażenia…
Dzień podnoszę z chodnika z żalem,… od
niechcenia,
Wypatrując gdzieś w dali zbawiennej odsieczy,
Ale wschód się rozlewa w bladożółtej cieczy,
Jak zaraza, co ducha zatruwa zmęczeniem,
Depcząc trupy godności pogardą, milczeniem.
Za mą we mgle się kontur przeszłości rozmywa –
Wolność, która dziś zda się obca, nieprawdziwa,
I tęsknota się wzbiera jak wzburzone morze…
Z piersi szept się wyrywa: Ratujże nas Boże…
I powracam do domu z godziną w prezencie,
By wbrew sobie utrzymać nakaz i zamknięcie.
Z okna patrzę na ptaki w locie rozproszone…
Kiedy będzie nam można szybować, jak one?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz