Idzie moje dzieciństwo z bagażem na plecach
W plisowanej spódnicy, w koszuli z żabotem,
W białych, wręcz lśniąco białych i długich
skarpetach,
W za dużych butach, które zdają się kłopotem.
Człapie moje dzieciństwo żółtą z piachu drogą –
Krętą, wąską jak wstążka wpleciona w zarośla.
Nogi strasznie zmęczone dłużej iść nie mogą…
Wierzą, że dalej ścieżka będzie znacznie
prostsza,
Więc cierpliwie stawiają stopy w swym zmęczeniu
I zwodzone nadzieją wciąż się nie poddają.
Ślady ich odbijane jak w rozkojarzeniu
Świadczą o tym, jak nogi ciężko w marszu mają.
Widzę moje dzieciństwo ze słońcem we włosach,
Z oczami wiecznie w górze, co wodzą dokoła,
Z myślą, która w tym wieku nie jest wcale
prosta,
Z duszą, którą natura wyrywa i woła.
Widzę jakie zaradne i jakie jest stare,
Niezdolne do zabawy, wessane w codzienność.
W plecaku żadnej lalki, lecz zeszytów pare,
A w nich wszystko, co w sercu cierpi na
bezsenność.
Widzę moje dzieciństwo w kwiatach i w motylach,
W chmurach, co płótnem zdają się pełnym
obrazów.
Widzę jak nad strumieniem z mostu się wychyla,
Ufając bardziej drzewom – ludziom nie od razu.
Wtem podchodzi dziewczyna młoda, pełnoletnia
Z twarzą mego dzieciństwa, lecz z rysem
poważnym…
Nie jest ani urodna, nie jest również szpetna…
Idzie krokiem zadumy i wielce odważnym.
Zatrzymuje się nagle przed moim dzieciństwem
I przykuca, spojrzeniem w oczy zaglądając.
Uśmiecha się i usta szepczą jakby liściem,
I w dłoni małe rączki dziewczynki trzymając...
Po chwili z swej torebki wydostaje misia,
O którym ta dziewczynka marzyła na Gwiazdkę,
A którego to właśnie otrzymała dzisiaj,
Mając w młodej dziewczynie lat już kilkanaście…
Chyba zbliżę się do nich, aby je zaprosić
Na szarlotkę i kubek czarnej czekolady.
Każda z nas mimo wieku wzrok wciąż w górę wznosi,
Poza światem szukając osłody, porady.
Może razem przy stole w głębokiej zadumie
Posiedzimy w milczeniu, splatając spojrzenia.
W każdej z nas każdej cząstka, więc każda rozumie,
I nie musi mieć żadna nic do powiedzenia.
Taka moja jest przyjaźń kobiety z dziewczyną
I z dziewczynką, co zda się naszym połączeniem.
Obok nas puste krzesło, bo gdy lata miną,
To staruszka nas wszystkich zajmie to siedzenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz