Marc szedł chodnikami, przeciskając się przez tłum przechodniów niczym duch. Wszyscy mijali go obojętnie, jakby był niewidoczny i niewyczuwalny, a on przesuwał się między nimi wolnym krokiem, rozglądając się dokoła, zachwycając się otaczającą go scenerią melancholijnego i wiecznie spóźnionego, bo wciąż gdzieś się spieszącego miasta tonącego w jesiennej szarości...
Powieść została przekazana do publikacji wydawniczej dn. 25 stycznia 2021 roku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz