Trzymam w
dłoniach kubek ze szczyptą cynamonu,
Roztartego
imbiru, bursztynami miodu
I rosą
pomarańczy, co po całym domu
Rozpływa się
zapachem sennego ogrodu,
Który właśnie
przez okno uchylone wpada,
Szronem topiąc
swe ślady rozbiegane wokół,
I przy kuchni
kaflowej na krześle przysiada,
Celebrując
trzask ognia, jak i błogi spokój,
A za oknem gałęzie
w srebrzystych warkoczach
Pod welonem
mgły, która mrozem haftowana
Strzępi się
niteczkami szadzi i na włosach
Drzew osiada
jakoby perłami wpinana.
Błękit kruszy
się bielą płatków spadających
Trzymając w
rękawicach puchu całą ziemię
Jakoby
gołębicę w piórach srebrnie lśniących,
Która ufnie ku
niebu unosi spojrzenie,
A w krzewach
niczym w sieci ławicami ptactwa
W hałaśliwych
debatach wróble spory toczą,
Niemogące
rozstrzygnąć gdzie prawdy jest racja,
Więc je echo
przedrzeźnia swą nutą ochoczo.
Sosny w
futrach śniegowych jakoby pielgrzymi
Pochylają się
cicho zastygłe w modlitwie.
Wiatr pomiędzy
zły krąży i zamiecią dymi
Jak kadzidłem ,
rzucając w przestrzenie srebrnikiem,
A brokatem się
mienią kryształowe ściany
Jakby wszechświat
gwiazdami spadł ludziom pod nogi.
Świat się zdaje
baśniowy, niczym nieskalany,
Chociaż chłodny
i w mrozie przeogromnie srogi.
Spod dachówki wystają
kły jakoby lustra,
W których można
zobaczyć blask własnego wzroku.
Płot otula wełniana,
gruba, ciepła chusta
W sikoreczki i
gile niczym ziarna grochu.
Droga iskrzy płomieniem
przydrożnych latarni,
Przeliczając skradzionych
kroków roztrwonienie.
W dali słychać
z łoskotem dźwięk pędzących sani,
Jak i dzieci beztroskich
szczere rozbawienie.
Już niebawem nadejdzie
Boże Narodzenie,
Choć już teraz
pokoje pachną piernikami
I już teraz w podskokach
biega rozmarzenie,
Przeglądając albumy,
sypiąc wspomnieniami…
Trzymam w dłoniach
kubeczek całkiem opróżniony.
Pod stopami pies
leży i mi się przygląda,
Na fotelu kot mruczy
w poduchę wtulony,
Cisza senność rozstawia
po mieszkania kątach,
A mnie żal iść
spać teraz, kiedy wokół bajka,
Która szeptem przedstawia
całe me dzieciństwo.
Trochę boję się
tego, że śmiałość poranka
Dłonią światła odbierze mi to cenne wszystko,
Że się zbudzę i
poznam, że tego nie było,
Więc się modlę i proszę
Siłę Przenajświętszą,
By choć jeszcze
raz w życiu to się powtórzyło,
Dzięki czemu z dniem każdym staram się być lepszą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz