środa, 19 czerwca 2019

MŻAWKA


Rozpuść mnie deszczem Panie mój i Boże,
Roztrzaskaj całą na drobinki rosy.
Nikt, oprócz Ciebie, mi pomóc nie może,
Gdy nędzne ciało z trudem znosi ciosy.

Z błękitu oczu Twoich Dobry Panie
Łzy sączy smutek i troska Ojcowska.
Dusza się moja niech łzą jedną stanie
I niech zawiśnie na pajęczyn włoskach,

Niech dla przestrogi wiatr ją targa, spija,
Bo nędzną była, niewierną, niewdzięczną,
Zapominając, że ciało przemija,
Myślała często, że jest długowieczną.

Ileż to kropel z Twoich źrenic płynie?
Iluż to ludzi opłakujesz w ciszy?
Ileż to dusz Cię zdradzi i zaginie
W bólach, których to krzyków nikt nie słyszy?

Jakże Cię męczy ta Twoja bezradność
Wobec potęgi Ojcowskiej Miłości
I Twój szacunek i Twa delikatność
Wobec danego nam prawa wolności?

Patrzę w Twe oko błękitnego nieba
I widzę smutek sączący się dżdżyście
I w sercu rośnie ogromna potrzeba,
By stanąć w Tobie Panie uroczyście,

Więc nagim ciałem pod strumieniem smutku
Rozkładam ręce, twarz wznoszę w błękity.
Niech deszcz obmywa duszę aż do skutku,
By zmyć z niej brudy grzeszącej kobity,

Niech mnie oczyszcza, wybiela, szoruje,
Abym się stała nowo narodzona.
Niechaj mnie Twoim żalem uformuje,
Abym Miłością była namaszczona

I wobec innych czulsza i wrażliwsza,
Bardziej troskliwa niźli kiedykolwiek
A dzięki temu więcej niż szczęśliwsza,
Gdyż tylko w Tobie pięknym bywa człowiek.

Niech krople Serca Twego mnie obmyją
Z kurzu, z przyziemnych zadrapań, poranień,
Niech moje usta Twoją Mądrość piją
I niech się wola Twoja we mnie stanie.

Pod strumieniami Twych łez rodzicielskich
Pragnę uzdrowić i duszę, i ciało.
Pożytek ze mnie będziesz miał niewielki,
Choć moje serce więcej dać by chciało,

Lecz… czymże jestem jeśli nie marnością
I jedną z wielu łez przez Ciebie lanych?...
Wciąż nas ogarniasz Swą Panie Miłością,
Chociaż nie jesteś przez ludzi kochany.

Tym oczyszczeniem w deszczowym westchnieniu,
Chciałabym Tobie wszystko wynagrodzić.
Tulę do Ciebie duszę w rozmodleniu,
Bowiem nie umiem Życia Ci osłodzić

I jestem tylko nędznym ziarnkiem piachu,
Drzazgą w Twym Sercu z Krzyża, który niosłeś,
Mizernym zlepkiem kompleksów i strachu,
Który do rangi dziecięcia podniosłeś.

Potrafię tylko wyznać Ci mą miłość,
Ale okazać jej niezdolna jestem.
Gdyby w sen wieczny zapadała przyszłość,
Obmyj mnie proszę raz jeszcze Swym deszczem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz