środa, 27 stycznia 2021

STRACONE

Nie umiałam chyba powiedzieć, że cię kocham…

Lub tak po prostu wyszło w wirze obowiązków,

W których każdej to doby niezmiennie się krzątam,

Niczym element stały czterech naszych kątów.

 

Wyścig z czasem o dzisiaj, być może o jutro.

Rozszarpane rozstaniem samotne poranki

I wieczory zmęczone przyodziane smutno,

A dziś… oczy tęskniące patrzą zza firanki.

 

Nie powiedziałam najdroższy, że ciebie kocham…

Jakby nigdy ku temu okazji nie było.

A, może taka we mnie jest natura płocha,

Co uznała, że ważne w życiu się spełniło?

 

Dziś powracam samotnie w nasze wspólne życie.

Ileż to pięknych wyznań mogłam wypowiedzieć?!

Kochałam ciebie szczerze, lecz za bardzo skrycie.

Czy mogłeś w mym milczeniu to kochany wiedzieć?...

 

Puste wokół pokoje, w których to wspomnienia

Odgłosami stóp budzą przemęczoną ciszę.

W progu wciąż widzę ciebie - mówisz: „Do widzenia”…

Głos twój, mój ukochany, nadal wszędzie słyszę.

 

Zdarza mi się zaparzyć kawę w filiżankach,

Jakbyśmy mieli zasiąść do porannej chwili…

Zatrzymuję się wówczas, niczym na przystankach –

Tak często drogi mojej kierunek mnie myli.

 

Zastygam więc przy stole z dłonią na obrusie,

Jakbym trzymała ciebie kochany za rękę.

Opływają mnie słowa pamięci mej głuche

I podszczypują serca mojego udrękę.

 

Brakuje mi twojego skarbie towarzystwa.

Kawa wczesnym porankiem już tak nie smakuje…

Zdaje się mdła i gorzka, i gruboziarnista.

W gardle łyk tej kawy tęsknotą się blokuje…

 

Nieraz chciałabym z tobą o czymś porozmawiać,

Nierzadko o czymś błahym i prosto banalnym.

I o przyziemnych rzeczach z pasją opowiadać,

Lecz… zegar drażni ciszę taktem nieustannym.

 

Nie jesteśmy już razem na tym metrze ziemi.

Moje stopy zostały jeszcze przyklejone.

Nie myślałam, że świat mój tak bardzo się zmieni…

Dziś bez ciebie kochany wszystko już skończone,

 

Bo już kwiaty nie pachną, jak dawniej przy tobie,

A i ptaki niezdolne są już rozweselać;

Drzewa późną jesienią, jak płaczki przy grobie

Szumią do mnie: Nie warto na jutro coś przelać…

 

Żebym mogła to wiedzieć kilka lat za sobą,

To zwolniłabym kroku, na moment przysiadła,

By najczęściej, jak można, być po prostu z tobą.

Nieświadomość mnie jednak z miłości okradła!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz