Jeszcze nie zastygła radość narodzenia,
Jeszcze świeżym wiatrem pachną młode liście,
Jeszcze nie opadła rosa ze wzruszenia,
Jeszcze drzewa szumią echem uroczyście,
A już lekkim krokiem szarość świat zaciemnia
I żałobnym tonem cisza smutna milczy,
Światłem wypłowiałym horyzont się spienia
I kroki w oddali, jak godziny, liczy.
Pragnęłoby serce popłakać w ukryciu,
Refleksją przymrużyć poranione oczy…
Trudno się sprzeciwić płynącemu życiu,
Które wabi w podróż nieba promień złoty.
Pod niebem się wznosi radość pięciolinią,
Nad ziemią unosi nuta przygnębienia.
Dni pokorne cicho w posłuszeństwie miną.
Wszystko wokół zda się trwałe, chociaż zmienia.
Wyciągamy ręce po prawa młodości,
A siwymi nićmi włos kryje ramiona.
Większość zdolna tylko do własnej miłości
Więdnie swej kruchości niemal nieświadoma,
Jakby wiekuistość była przeznaczona
Z ziemią pod stopami bezpiecznie wklejoną,
A tymczasem kona dusza odrzucona,
Gdyż skarbonką bywa ciała martwe łono.
Z butelką przy dłoni i z tańca łańcuchem,
Z uśmiechem, co często nas nie odzwierciedla,
Pędzimy w beztroskę, niczym koła głuche
Pociągu, co rzeźbi tory ostrzami hebla;
I nierzadko staje nam śmierć przed oczami,
Całkiem nieproszona, całkiem niepotrzebna.
Wtem!... wszystko, jak światło, gaśnie gdzieś
za nami…
Już nie słychać nawet pulsu myśli,… serca…
Los rozdał już karty i zgarnął nagrodę.
Jaki żeton został w zaciśniętej dłoni?...
W bezdechu człek walczy o wolność, swobodę,
A tymczasem tylko na obroży goni
Za ułudą ego, które drwi z człowieka,
Za poglądem, wiarą w troskę tolerancji,
A za progiem tylko zaskoczenie czeka,
Gdyż nie masz wygranej żadnej wszak gwarancji
I tak niejednego przetrawiło życie,
Wypluwając resztki rozrzuconych śladów.
Czas depcze po piętach, pochłania nas skrycie,
Krusząc ludzkie ciała podmuchami wiatru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz