Niebawem przyjdą deszcze szaro-słote,
Świat się błękitem na dobre rozpłacze,
Nawłoć pokryje się kwitnącym złotem,
Lamentem ptaków zaśpiewa poddasze,
Które pod chmurą niczym pod sztandarem
Wyruszą kluczem w stronę ciepłych krajów...
Nad dachówkami obłoków wciąż żarem
Słońce być może płonie jakby w maju,
Czego na ziemi - mym skrawku podłogi -
Już nie odczuje się w sposób zmysłowy.
Świat wnet się stanie potwornie ubogi.
Zegar jak serce rusza w takt miarowy
I adekwatny do butów mosiężnych,
Co się wydają iść z kulą u nogi.
Wieczór niebawem wpadnie w lej bezdenny
Ciemności, która zboczyła z swej drogi
I jak włóczęga błądzi, gdzie krok niesie
I póki siły starcza na wędrówkę.
Jeszcze się nawet nie rozpoczął wrzesień,
A dni się stają z każdym dniem za krótkie.
W parcianym worku zachodzi codzienność
W mieszkania jeszcze leżące w hamaku
Oraz czerpiące spokoju przyjemność
Bez ponaglenia, pośpiechu czy strachu
Przed utraceniem swej punktualności
W wirze nadmiaru spraw i obowiązków.
Czas wszak przybiera odcienie szarości
W przewidywalnym wymiarze porządku,
Więc się przebudzą budziki z letargu,
Pęd wskazówkami jak batem zaświszcze,
Zgiełk oraz zamęt jak rwetes na targu
Uściskiem dźwięku zamorduje ciszę,
A wieczorami... tuż przed przyjściem nocy...
Skroń człek ułoży bezmyślną w poduszkę.
Wbrew ludzkiej woli w sen zapadną oczy.
Ciało przypomni w pieleszach wydmuszkę.
I tuż nad ranem zerwie się gwałtownie
Jakby rażony prądem ponaglenia,
Ruszy w maszynę bytu nieprzytomnie,
Tracąc bezwiednie pasje i marzenia,
Na które trudno znaleźć choć pięć minut
W biegu do mety gdzieś tam wyznaczonej,
Więc życie w pełni jest kwestią wyczynu
W strefie dla ludzi dziś niedoścignionej.
Oj, znowu będzie trzeba rok wytrzymać,
Aby zdjąć uzdę i by pług zostawić,
Cykanie, które nas szczuje, zatrzymać,
Żeby się w błogim spokoju móc pławić.
Tymczasem trzeba z uprzężą na sobie
Się przystosować do eksploatacji.
Wysiłek dudni jak parowóz w głowie,
Pulsuje w żyłach napędem frustracji,
Której zgrzyt przestrzeń hałasem rozpruwa
Jak koła, co się po torach ślizgają.
Już rzeczywistość pędzi szaro-bura.
Już się miesiące niewoli zbliżają.
Za rok dopiero straci swe znacznie
Czas, co nas teraz brutalnie musztruje.
Za rok dopiero... jeśli przeznaczenie
Tej przyjemności nam nie pożałuje.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz