wtorek, 6 sierpnia 2024

POLSKO MOJA!

Polsko moja!, do bruku siłą przygwożdżona

Gwoźdźmi dłoni Twych podłych i zdradzieckich dzieci,

Na utratę godności jesteś narażona.

Ciemna gwiazda historii wciąż nad Tobą świeci.


Twoje nogi ta swołocz rozciąga na boki,

By Cię obce narody wykorzystywały.

Ciągną się Twej przyszłości haniebne widoki,

W których ciało Twe będą hieny pożerały.


Widzę Ciebie leżącą w życia ekskrementach

Politycznych układów i manipulacji.

Targowicy magnackiej lud Twój nie pamięta,

Że głos lisom oddaje niemającym racji?!


Ruszył tłum Twoich pociech za fałszywą modą.

Boi się, iż Europa z niego będzie szydzić.

Te obawy lękami go bez przerwy bodą,

Więc przyjmuje, czym Zachód zaczyna się brzydzić.


Powołana do bytu elity podróba

Pomyjami oblewa Twoich bohaterów,

Głosząc, że w ich działaniu tkwiła Polski zguba,

Bo krew za swą ojczyznę przelało zbyt wielu,


Gdzie tymczasem ta loża bezdusznej krytyki

Hedonizmem się karmi, prawem bezkarności -

Tańczy ta błazenada w takcie polityki,

Co nad Tobą, o Matko!, nie roni litości.


Rdzą przeżarły się stołki Twej inteligencji,

W której stado baranów mądrych przekrzykuje.

Nic dobrego się w szkołach na przyszłość nie święci.

Edukacja talenty na motłoch przekuje,


Wykorzeni tożsamość i chaos wprowadzi,

Instynktownie do życia ludzi przysposobi -

Takiemu systemowi nauka (widać!) wadzi,

Bo myślenia koroną skronie dumnie zdobi.


Twym pociechom wpojono, że miłość do Ciebie

Nazistowską trucizną dla ich szlachetności,

Twoja Flaga i Orzeł krążące po niebie

Są symbolem zepsucia oraz brutalności,


Że nie głowa, a dupa ma dzisiaj znaczenie,

Tolerancja jest bowiem powodem do dumy

Rozumiana na opak jako przyzwolenie

Na to, na czym osiadły ciemnogrodzkie tłumy,


Co dla których im gorzej, tym lepiej się dzieje,

Wierząc ślepo w głupoty wyjątkowość wielką.

Z których świat to się cały ironicznie śmieje

Poklepując po plecach brzydotę, nie! piękno.


Polsko moja!, pociechy Twe płaczą za ścianą,

Czego głuche sąsiedztwo nigdy nie dostrzega.

Człowiek w Tobie jak osioł, co mu w żłobie dano,

A ten wybrać nie umie, więc go gniecie bieda.


Patologia jak rakiem pożera Twe członki.

Heroiczne kobiety z krzyżami na plecach

Ciągną dom i potomstwo, i przyziemne troski,

A mężczyznom niemęskim jeden cel przyświeca,


By się nachlać, upodlić za grosz wyskubany,

Zatracając w melinach zaprzedane dusze.

Diabeł tańczy na stołach w anioła przebrany,

Zamiast wideł, jak Amor, trzyma w dłoni kuszę


I przebija strzałami otępiałe serca,

Czarne białym, a białe czarnym przedstawiając.

Przodek Twój, na to patrząc, się w grobie przekręca,

Inne zgoła poglądy na codzienność mając.


Kolumnami chodnikiem ciągną się kobiety

Z macicami na sznurku jakby z psem przy nodze,

Gdyż chuć im odebrała wrażliwość, niestety,

I krwiożerczość puściła ich swobody wodze,


Więc po udach ich ciekną wyskrobane płody,

Krew się wżera z ich łona bezpłodnością w ziemię,

Śladem stóp takich matek znacząc nieme groby,

W których krzyczy bezradnie mordowane plemię.


Polsko moja!, z piersiami, co straciły mleko,

Oczodoły Twe chlupią wypłakanym okiem.

Twoja śmierć już nadchodzi i jest niedaleko...

Jutro się zapowiada, lecz żałobnym mrokiem.


Boga łomem zdrapują z Twojego ołtarza.

Nie ojczyzną dziś jesteś, ale nałożnicą.

Honor zaś nie uskrzydla, a raczej obraża.

Kiedyś szłaś dumnie z Krzyżem i Panną Dziewicą!,


A obecnie na wozie kolorów pstrokatych,

Co wstążkami pod niebem, klaszcząc, połyskują,

Wiozą Cię niczym Jagnę na gnoju wariaty,

Które idealistów żywcem zakopują.


Polsko moja!, nad Tobą w bezradności szlocham,

Bo u boku nielicznych muru nie przebiję,

A tak bardzo Cię, Matko, oraz szczerze kocham,

Aż się za Ciebie, Polsko, z wiatrakami biję


Owym słowem, co słyszą w Tobie powołani,

By ratować Cię sił swych mizernym ostatkiem.

Kiedyś - wierzę! - z popiołów powstaną ułani

I Twe ciało zbrukane purpurowym płaszczem


Uratują od wstydu, i od potępienia,

Przez co na tronie spoczniesz ukoronowana!

I to nie są złudzenia czy tylko marzenia,

Bylebyś się oddała w ręce Boga Pana.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz