niedziela, 23 września 2018

W KRUCHOŚCI


Zastygam wzrokiem w sekundzie
Puchem strąconym z dmuchawca,
Milcząca w zgiełku i szumie
I oderwana od świata.

Wszystko się dzieje gdzieś obok
Jakoby poza mym ciałem.
Dusza w przestrzeni jak obłok
Widzi to wszystko wspaniałe

I zawieszona nad ziemią
Podziwia wszelkie stworzenie.
Minuty sennie się chwieją
I giną niepostrzeżenie…

Czas niczym woda przez palce
Skapuje nieświadomością
I w mglistej, przewiewnej halce
Gnany jest precz z niewdzięcznością.

Tak wiele z oczu tracimy,
Wiele gubimy w chaosie.
Za czymś bezmyślnie gonimy.
Siejemy swych żądań krocie…

Pochylam się nad minutą
W jej bladym cieniu istnienia.
Pogardzam wszelką obłudą
I szukam śladów wspomnienia.

Wtapiam się w każdą godzinę
Jak liść w kropelce bursztynu.
Kiedyś na pewno przeminę
Jak nic wśród płynących minut.

Nie chcę więc zniknąć jałową
I nie chcę być bez znaczenia
Jak szeptem natchnione słowo,
Które nic w nikim nie zmienia.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz