sobota, 16 czerwca 2018

BUTY


Bezcenne są krople rosy na mych butach,
Deszczu, który zasnął na nich na wiek wieków,
Droga stemplem kroków roztarta, rozpruta,
Pyłki roślin i kurz czy też płatki śniegu.

Bezcenne są za mną zdeptane kilometry,
Zmiażdżony pod podeszwą piach lub żwir kruszony.
Bezcenne są przede mną niezliczone metry,
Szlak jeszcze niepoznany, jak i niezmierzony.

To całe me bogactwo na sznurówkach wisi,
Zbrudzone, poplamione życia atramentem.
Z tym samym też bogactwem inni na świat przyszli,
Choć może z większym niż ja rozgłosem, zamętem.

Nie mogę się zatrzymać, nie mogę zawrócić,
Bo wciąż gna mnie do przodu zachłanność na życie.
Nie umiem się użalać, umartwiać czy smucić,
Gdyż poi mnie nadzieja w każdym, świeżym świcie.

Sznurówkami oplatam całe moje bycie,
Obwiązuję zachody, jak i wschody słońca,
Wiążę przeznaczenie, co spowalnia mnie skrycie,
Łączę nimi początek z punktem mego końca

I przemierzam ścieżki, drogi, kręte wyboje
Wciąż w mych zniszczonych butach marnego dorobku –
Ciało moje i dusza wciąż wiernie we dwoje
Niczym wskazówki czasu na błękitnym spodku;

I przemierzam kolejne miejsca na mapie,
Przedzieram się przez szlaki zapomniane
Niczym cień, którego nikt nigdy nie złapie,
Jak słońce złotem na niebie oznaczone.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz