czwartek, 21 czerwca 2018

ZA ŚWIĘTOŚCIĄ


Jakimż pięknym językiem Wandzia przemawiała,
Kiedy się publicznie w modlitwę angażowała
I przeplatając paluszki paciorem różańca,
Miała pokorną minę – nie triumfu, lecz poddaństwa.
Wszyscy więc panią Wandzię nad podziw podziwiali
I z niej też w pobożności przykład brać się starali,
Bo kiedy na nią patrzyli w tym akcie oddania,
Mieli wrażenie, że niebo anioła odsłania.
Lud Wandzię świętą okrzyknął zanim Pan Bóg zdążył,
Więc wieść o świętej Wandzie po wsiach i miastach krąży.
Zdawałoby się, że Chrystusa Odkupiciela
Pobożność pani Wandzi przyćmiewa, onieśmiela –
Taką to piękną sławą okryto panią Wandzię,
Że nawet!, gdy stanęła w polu czy na werandzie,
To do niej lud kierował modlitwy i intencje,
Klęcząc jak przed Majestatem i splatając ręce.
Wiara w tę świętość Wandzi tak wszem się rozszerzyła,
Że Wandzia niczym królewna w przywilejach żyła,
Za audiencje u siebie opłaty pobierała,
Wszystkich wokół ganiła i krytykowała,
Przeklinając oraz bluźniąc w nerwach bez ustanku
Czy to w kościelnym przedsionku, czy w domowym ganku.
Przeplatając zaś różaniec z modlitwą na ustach,
Myślała, czy jej rośnie w polu groch i kapusta,
Czy się kury w grzędach będą niosły wyśmienicie
Czy obrodzi w portfelu i szeleszczącym życie,
By jej wszyscy sąsiedzi bogactwa zazdrościli
I aby (gorzej niż ona) w nędzy, biedzie żyli.
Zaniedbywała Wandzia w odmawianej modlitwie
Ludzi, których to intencje pomijała sprytnie,
Koncentrując się jedynie na własnej miłości
I o dobro własne egoistycznej dbałości.
Mimo wszystko dla parafian świętą pozostała
I na ludzkiej naiwności strasznie korzystała,
Bo ludzie taką podłą przypadłość w sobie mają,
Że nie Bogu, ale żywym cześć i hołd składają
I w tym całym zakłamaniu, w tej ślepej grzeszności
Pożerani są brutalnie przez narcyzm miłości.
Morał jeden się nasuwa z ludzkiej przypadłości,
Który strachem mnie przejmuje aż do szpiku kości:
Choćby nawet sam Pan Jezus wśród nas się pojawił,
Byłby nikim wobec Wandzi, choć to On nas zbawił.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz