środa, 11 czerwca 2025

BAŚNIE I BAJECZKI

Za górami, za lasami...

Jest to miejsce wymarzone,

W którym ciągną się latami

Zakończenia upragnione,


W którym dobro zło usuwa

Jak chwast w zbożu niepotrzebny,

Człowiek ponad Ziemią fruwa

Penetrując świat podniebny,


W którym nie jest niemożliwe,

Co z pozoru się wydaje,

W którym życie jest szczęśliwe,

Choć od trudów nie odstaje,


W którym miłość pokonuje

Śmierć, nie mając dlań litości,

I radością promieniuje

W długowiecznej codzienności.


Za górami, za lasami... -

Tak nam wszak obiecywali -

Po bezkresach z przygodami

Że będziemy wszem hasali,


Odkryjemy nieodkryte,

Pokonamy w nas słabości,

Zdobędziemy niezdobyte,

Doskonaląc się w skromności,


Że będziemy świat malować

Wręcz bańkami mydlanymi,

Po obłokach wpław dryfować

Wraz z ptakami kluczącymi,


Że będziemy gwiazd dosięgać,

Po księżycu spacerować,

Jak tajemnic stara księga

Będziem mądrość celebrować.


Za górami, za lasami...

Wciąż szukamy tej krainy,

Walcząc z rozczarowaniami,

Których smaku nie znosimy,


Wciąż z nadzieją się budzimy,

Że to dziś dotrzemy właśnie

Do drzwi, które otworzymy,

Za którymi będzie jaśniej,


Wciąż karmimy się złudzeniem,

Iż nas los jak rycerz w zbroi

Niczym tarczą swym ramieniem

Uratuje i ukoi,


Z obdartymi kolanami

Za krainą szczęśliwości

Podążamy wybojami

W towarzystwie samotności.


Za górami, za lasami...

Gdzie to jest na litość boską?!

Wyrzeźbiłam już nogami

Pod stopami ścieżkę szorstką,


Co się wije w dzikich pędach

Jeżyn kolcem zakleszczonych

I choć uczę się na błędach,

Badam świat ów z każdej strony,


Który zda się czasem cienie

Rzucać na mą rzeczywistość,

Lecz zdradzają go promienie

I niepewna jutra przyszłość.


Czuję się jak ptak w pułapce

Wyplatanej z ziela pnączy.

Wiatr siedzący na huśtawce

Chyba nigdy jej nie skończy...


Za górami, za lasami...

Może dano nam te baśnie

Okraszane bajeczkami,

Żeby, póki człek nie zaśnie,


Walczyć umiał z porażkami,

Sens nadając myślom, czynom,

Ciesząc się wręcz drobnostkami

W bólach, co go nie ominą,


Bo wpisane w dzień powszedni

Są jak strawa obiecana,

Którą to majętni, biedni

Karmią się z samego rana,


Która wżera się w ich ciała,

Szpik młodości wysysając,

Aby dusza uleciała,

Owe ciało z się zrzucając.


Za górami, za lasami

Tworzę pałac swego bytu,

Koronując się gwiazdami,

Strzelistością wczesnych świtów,


Adorując czas, przed którym

Siedzę wdzięczna w zadumaniu,

Bo choć mroczny i ponury

Nic nie tracił w przemijaniu,


Zostawiając mi pod drzwiami

Bukiet kwiatów ususzonych,

Który pachnie wspomnieniami

Chwil zdjęciami utrwalonych.


Za górami, za lasami,

Za rzekami w dzikim pędzie

Już rozsiewam się śladami,

Aby być, gdy mnie nie będzie.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz