Stadem mrówek w liściach korony grzechoczą,
Niczym żaby w stawie dyskretnie rechoczą.
Plumkanie, kumkanie chmur się oberwało
I kastanietami drzewa rozedrgało.
Stukot roztrzaskany kroplami stukocze,
O blaszki się ściera na wiór i łomocze,
Akustyką dzwonków echo rozpraszając
I strużką korali z gałęzi spadając
Jakby wodospadów lawiną szumiącą
Oraz strumieniami gwarnie szeleszczącą,
Co się rozpryskują w gwizdach i ćwierkaniach,
W szczebiotach i trelach, w gołębich gruchaniach
Aż się w uszach mrowi, nutami pęcznieje,
W donośnej radości, śpiewając, szaleje,
I nutami brzęczy w pięciolinii strunach,
Aż się człowiek gubi w tych tonacji tłumach,
Aż się w nich zatraca, z nimi scala, stapia
Oraz w partytury niczym para wkrapia,
Na twarzy swej czując deszczu rozpryśnięcie
A pod stopą kroków roztańczone szczęście.
Zachłanność więc rośnie na świtu wchłanianie.
Nie przeszkadza zatem gęste przeciekanie
Dżdżu przez parasole liści liśćmi drżących
I brzmieniami wody w ich blaszkach dźwięczących.
Ścieżka się wydłuża, w traw bukiety wije,
Politurą szlaku niebo z ziemi pije.
Kłosy się skrapiają, topnieją i kapią,
I się rozpryskują, roztrzaskują, ciapią.
Kałuże jak lustra błękit odbijają.
Drzewa się nad nimi wdzięcznie pochylają,
Podziwiając piękno czupryn przemoczonych,
Odbiciem konarów w ich szkle zanurzonych.
Nie wracam do domu, idąc spontanicznie
W dal, co się rozchyla niemalże magicznie
Falami zieleni Morza Czerwonego
Przede mną gościnnie wzdłuż rozstąpionego
Drogi udeptanej spaceru kierunkiem,
Co się zda prowadzić mnie piaszczystym sznurkiem
W miejsca wciąż uśpione pomimo że dnieje,
W których cisza błoga w swej sile truchleje.
Jakże mi cudownie, beztrosko, bezpiecznie.
Mogłabym tak w deszczu spacerować wiecznie
O porze, co jeszcze nie wyszła z pieleszy,
Bo niewinność wokół natury mnie cieszy
Niczym nie skażonej, niczym nie zmąconej
I zgiełkiem w obłędzie miast nie zakłóconej.
Myśli pomrukują jak kot na poduszce,
Gdy za oknem mżawka o parapet pluszcze.
Pragnę się wręcz upić do nieprzytomności
Spokojem, co w sercu hojnie moim gości
Dzięki obcowaniu ze sobą o świcie,
Który dał mi szansę celebrować życie.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz