Tęsknię za wodą, która brzytwy cięciem
Rwie rysą nieba pomiędzy trawami
I sprytnie wpełza wężowym zawzięciem
W chaszcze zdziczałe, szemrając z krzakami';
Która weń wpływa, łany kwiatów wiążąc
I ostrzem nurtu w bukiety ścinając
Źdźbła, co błękitu stalą zwinnie plącząc,
W naręcza ziela jak wstążką splatając;
Która, skręcając, tworząc wywijasy,
Pluszcze rozkosznie, chlupotem pulsuje,
Chlapiąc na boki, zagłusza hałasy
I bryzą, pędząc w dal, się rozpryskuje...
Tęsknię za rzeką, co brzegi rozpiera
I złotym piaskiem chowa się w zaroślach,
Co się w szuwary pewna siebie wdziera,
Nieokiełznana, choć - zda się, że - prosta,
Co mrucząc, skacze z kamienia na kamień
I się zeń ślizga wybrzuszoną taflą,
Co rozpędzona nawet nie przystanie,
Prądem rozsadza drogę zaś przyciasną
I, podmywając ziół opasłe szczoty
Pełne pajęczyn jak sznurów perłowych,
Do dynamiki nie traci ochoty
I z zachłannością wyrusza na łowy...
Tęsknię za chwilą, w której to momencie
Mogłabym w wodzie stopy swe zanurzyć,
Aby jej upór walczący zawzięcie
Zaczął mej woli tak oddanie służyć.
Plecom bym dała zapuścić korzenie
W wilgotny piasek roztopiony słońcem.
Niechaj mi kwiatów polnych uwieńczenie
Skronie w szaleństwie szelestem oplącze,
By myśli, które stadem dzikich koni
Galopem duszę gdzieś, precz!, przeganiają,
Zastygły jako bursztyn w mojej dłoni...
Niech szelestami z wiatrem rozprawiają
O przyjemnościach czerpanych garściami
Z ptasich szczebiotów wiszących pod niebem.
Niechaj się zrosną z martwymi ustami
I karmią zmysły milczeniem jak chlebem.
Niechaj pode mną oddech Ziemi czuję.
Nogi niech rzeka mi swą krwią obmywa.
Niechaj jej rytmem jak sercem pulsuję...
Jakaż ja jestem beztrosko szczęśliwa,
Gdy w embrionalnej pozycji me ciało
Do łona tuli planety swą głowę.
Co by się wokół jego nie zadziało,
Niech mnie przedstawia echo niemym słowem
Słyszanym tylko przez wrażliwe dusze,
Które spragnione wolności nad wodą
Zaspokajają własnych potrzeb suszę
Zeń utrzymując radość wiecznie młodą.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz