czwartek, 10 stycznia 2019

ROZMOWA


Mówią, że Ciebie nie ma, kiedy zło szaleje,
Gdy człowiek człowiekowi wgryza się w tętnicę,
Gdy się krwi lawa żrąca strumieniami leje,
Echo powtarza z zawziętością: „Nienawidzę!”,
Zaciskając w dłoni wyrwane z piersi serce.

Mówią, że nie istniejesz, bo jakże inaczej?!...
Patrzysz na zdradę, zazdrość, przemoc i agresję.
Milczysz, gdy dziecko w łonie matki krzyczy płaczem,
Czując od zewnątrz śmierci głód, chciwość i presję….
Później w cierpieniach kona jak puzzle na tacce.

Mówią, że Ciebie nie ma, bo jak wytłumaczyć?!
Ból, głód, choroby, starość, samotność i lęki?,
Tak naprawdę dla Ciebie nic nie muszą znaczyć
Rozpruwające Niebo błagania i jęki,
Które to ślą w żądaniach całe rzesze ludzi.

Mówią, że nie istniejesz, bo są na ulicach
Stworzenia bezpańskie, nikomu niepotrzebne,
Że Tobie nie przeszkadza, choć innych obrzydza
Las natrętnych rąk i o chleb prośby bezczelne,
Których treść nikogo nie wzrusza, nie zawstydza.

Dziś stoję na krawędzi tego, co stworzyłeś.
Pode mną wrą spienione oceany nieba.
Widzę jak wszystko pięknym Panie uczyniłeś,
Lecz pojawia się jedna, niezbędna potrzeba –
Zapomniałeś, że człowiek potrzebuje lustra.

Niechby wyrosły z ziemi jak stuletnie drzewa!,
Obnażały bezwstydną nagość wszech intencji.
Niech się liczebność luster w przestrzeni rozkrzewia
I niech ich szklane oko ludzki duch uwieczni,
Obnażając bezwstydny głos plugawych racji.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz