Pali się! - wrzeszczy przerażone oko,
Gdy widzi dymu opasłą mgławicę,
Co niczym wstęga ciągnie się wysoko,
Miękkością wełny kryjąc okolicę,
A dusza, leżąc na owym hamaku
I patrząc w nieba błękit krystaliczny,
Nie współodczuwa krztyny nawet strachu
A wręcz zachwala ów widok magiczny,
Który czubkami drzew podtrzymywany
Płynie jak mleka strumień się pieniący...
Dachami domów gęsto osiodłany
Tuman ten czuwa, cierpliwie stojący
Jakoby stado koni śnieżnobiałych
Na skraju lasu jeźdźców czekających,
Żeby kniejówki jedynie rozbrzmiały
Kopytom na łów galopem pędzących...
Tymczasem głuchość krzyczy złotousta
Milczeniem, które wargom nie uchodzi,
Aż echu ciąży barwa głosu pusta,
Co w trawach obok zadumania chodzi,
Więc trzask źdźbeł pęka jakoby gałęzie
Niczym ściernisko na wiór wysuszone,
Porozrzucane wiatrem niemal wszędzie,
Kępami ziela powoli trawione.
Zapach się rosy w powietrzu unosi
Drżącym z wilgoci na skutek przegrzania,
Które serwuje słońce, gdy się wznosi
I swą pożogą cienie precz przegania.
W toń orzeźwienia ów perłowej cieczy
Świat chyżo wchodzi jak naga dziewica,
Co oblubieńca wzrok ukryty cieszy
I gładką skórą w kąpieli zachwyca.
Mus mleka, które wodą rozrzedzone
Kobiece świata krągłości okrywa,
Głębią świeżości by było chłodzone,
Kroplami z ciała zziębniętego spływa.
Zaraz je słońce swym blaskiem okryje,
Zza horyzontu tiulem opadając
I wdzięków piękna świata nie zakryje,
Królewskiej gracji tylko mu dodając.
Oko zastygło duszą ukojone
I chłonie dymu opasłą mgławicę,
Nurtem strumienia śnieżnego niesione,
Który oprósza puchem okolicę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz