środa, 4 września 2024

NIEUCHRONNIE

Nie pozostało dzisiaj nic innego

Jak się pogodzić wreszcie z czasem przeszłym.

Wszystko bezspornie przylgnęło do niego

Przez nurt istnienia w porządku odwiecznym.

 

A teraz, kiedy zegar wręcz przyspieszył

Niczym spóźniony aktor na premierę,

Jakby odległość do wieczności zmierzył,

Mając intencje nie do końca szczere

 

Wobec człowieka, który przywiązany

Do swego życia w sposób chorobliwy

Woli bezsprzecznie mieć bytu kajdany

Pod batem losu, co bywa złośliwy,

 

Bardziej wyczuwa się zapach przeszłości

Się kojarzącej z kurzem na poddaszu,

Z wilgotną ziemią, co obgryza kości,

Z próchnem przez wiatry zniszczonego lasu...

 

Krok postawiony już niewiele zmienia.

Przeszłość go ledwo wczoraj wyprzedziła.

Świadomość nie ma wątpliwości cienia,

Że własną ważność dawno już straciła.

 

Wszyscy się bowiem niemal oswoili

Z tym, że odchodzą na ten fakt skazani.

Choć się do tego nie przyzwyczaili

Lękiem przed sobą wciąż szantażowani.

 

Z tego powodu jak szczury na statku,

Którego fale wolno pożerają,

Nie liczą nawet na łaskę przypadku

I wpław z pokładu w szale uciekają,

 

Bojąc się zmarszczek i zgrabiałych dłoni,

Puchu siwizny i gasnących oczu,

Kiepskiej pamięci, co smutkiem na skroni

Spływa bruzdami spod kiepskiego wzroku

 

I przy kącikach ust się zatrzymuje

Jak łza, co wargi wydłuża na brodzie...

Przed tym obrazem tłum wręcz panikuje

A strach rogami bojaźni go bodzie.

 

Z tego powodu biedny świat zwariował

I się obija o ściany swej celi.

Ten, który starość wspaniale piastował,

Dziś się tak czynić chyba nie ośmieli…

 

Za młodość trzyma się wręcz histerycznie,

Traktując siebie tylko przedmiotowo,

Na przekór duszy jedynie fizycznie,

Przez co o ciało dba, lecz zbyt surowo,

 

Gardząc człowiekiem już w podeszłym wieku

Jakoby książką paloną na stosie.

W ten sposób świat ten rodzi bez uśmiechu

Ludzi grzęznących w mentalności błocie,

 

W którym starszyznę by się pogrzebało

Najlepiej żywcem, bez prawa do głosu.

Duszę do reszty zakrzyczało ciało.

Czy nie odeprze pokonana ciosu?

 

Czy nie przebudzi się, jak lew nie ryknie,

O swoje prawa się upominając?

Starość, jak przeszłość, z powierzchni nie zniknie,

Choćby się starszych, wzgardą poniżając,

 

Z przestrzeni chciało bezzwrotnie usunąć.

Starość skarbnicą jest bowiem mądrości,

Bez której ludzkość może w końcu runąć

W czeluść głupoty i beznadziejności –

 

To jakby kazać drzewu bez korzeni

Pączkować liśćmi, pachnieć słodkim kwiatem

Pod zadaszeniem tak zrośniętych cieni,

Że słońca nawet nie przesieją latem

 

Ni kropli wody z nieba nie przecisną,

Choćby błagało szelestem gałęzi.

Stare zegary nigdy nie zamilkną,

Choć ich cykanie drażni oraz mierzi.

 

Czas będzie płynął wbrew woli człowieka.

Nic nie powstrzyma bowiem przeznaczenia.

Dzień za dniem pędzi i w przeszłość ucieka…

Młodość się w starość nieuchronnie zmienia.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz