Pachną jesienią nastroszone drzewa,
W których jak w
muszli szumią fale liści,
Zieleń soczysta
niczym cydr dojrzewa…
Już się niebawem
jej zapowiedź ziści.
Wiatr poraniony
błądzi jak szaleniec,
Co męki znosi z
powodu miłości.
Na jego skroni
szeleszczący wieniec
Zdaje się płonąć
wybuchami złości.
Nad nim zaś niebo
niczym zwiastun trwogi
Sunie w tumanach
granatowej czerni.
Słychać jęk bólu
dźwiganego srogi,
Co który jesień
swym smutkiem oczerni,
Więc się pochylą
w płaczu nad nią chmury,
Że sprawiedliwie
nie jest traktowana.
Spadnie z
błękitów gniew żalu ponury
A przed nim
słońce padnie na kolana
I dzień jak sarna
wypłoszona czmychnie
W szelest
nostalgii liści postrącanych,
Kałuż się lustro
w drobny mak rozpryśnie,
Wypełzną cienie z
drzew ogołacanych
Jakoby duchy,
które wywołuje
Ptaków krakanie
pełne okrucieństwa
I świst, co
gwiżdże, wyje, pohukuje,
W powietrzu
czując nadejście przekleństwa.
Pewnie niebawem
świat jak cmentarzysko
Straszące starym,
porzuconym krzyżem
Odsłoni traw swe
przegnite ściernisko
Od rdzy
zbutwiałej zszadziałe i ryże,
I artretyzmem
gałęzie splątane,
Które spod ziemi
wypełzną żebraczo
Jakoby dłonie, co
niezakopane
Miejsce pochówku
i morderstwa znaczą.
Pewnie niebawem
szarość ćmić się będzie
I wypłowiałe
światło się rozrzedzi.
Tymczasem lato
widać jeszcze wszędzie,
Choć zdradzające
odcień słońca w miedzi.
Pewnie niebawem… bo
już pachnie jesień,
Kiedy o wschodzie
rosą się upija
Do szpiku kości przemarznięty
wrzesień,
Któremu ciepło coraz
rzadziej sprzyja.
Pewnie niebawem, ale
jeszcze teraz
Będę podziwiać lato
w pełnej krasie,
O którym wspomnę przy
herbacie nieraz
Moknąca w deszczu
liści na tarasie.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz