Zostawiłam, mamo, moje buty.
Gdzieś na strychu pewnie się walają.
Koń, co w uździe, nawet jest podkuty.
Moje stopy zaś boso stąpają.
Czuję zatem każde ziarno piasku,
Gdy się w skórę wbija niczym szpilka,
Wilgoć rosy o drzemiącym brzasku,
Szorstkość łapy tropionego wilka.
Czuję ostrza zmurszałych gałęzi,
Co się w drogę swym próchnem wkruszają,
Dotyk, który koi, czasem mierzi,
Łaskotanie, gdy liście spadają.
Czuję zimno, co mnie lodem skuwa,
I żar ognia, gdy mnie w krople stapia,
Ciętość bata, kiedy się rozpruwa
Pajęczyna, która kwiaty splata.
Zostawiłam, mamo, moje buty.
Pięty zatem podbiły kamienie.
Idę szlakiem odwiecznej pokuty
I wawrzynem ledwo kwitnie wieniec.
Stąpam twardo przed siebie po ziemi,
Chociaż ból mnie niekiedy znieczula.
Wtedy wiszę na nitkach promieni
Jak na sznurku uprana koszula
I na dłoni wiatru się podrywam,
Rozmarzeniem w obłokach żeglując...
Od zamętu wówczas odpoczywam,
Do ulicznych zgiełków nie pasując.
A pomyśleć, że kiedyś pragnęłam
Z nurtem tłumu po sukces się toczyć.
Teraz jednak, kiedy buty zdjęłam,
To przejrzały wreszcie moje oczy
I uciekam od zdziczałej sfory,
Co wyciąga nienażarte dłonie.
Świat naprawdę jest poważnie chory,
Bo bezmyślność trawi jego skronie.
Przykro patrzeć na ten obraz nędzy,
W którym człowiek, chociażby się starał,
Nie przebije wartości pieniędzy.
Lud na dobre w chciwości oszalał.
Zostawiłam, mamo, moje buty.
Gdzieś na strychu pewnie się walają.
Nie mam w sobie przez ten fakt obłudy.
Moje stopy po smakach stąpają,
Dzięki czemu Prawdą się zachwycam,
Rozeznając istotę istnienia.
Przypraw bukiet słowami przemycam
W świat sztuczności oraz odrętwienia,
By się dzielić zmysłów przebudzeniem
Na doznania dziewiczej natury.
Życie nie jest bowiem współistnieniem
Z tłumem, który ostrzy swe pazury.
W butach, mamo, bardzo rzadko bywam.
W nich nie czuję pod stopami drogi,
Którą, boso idąc, wciąż odkrywam
Ku radości, chociaż ranię nogi.
Buty bowiem są jak ciernie krzewu.
Ptak się tylko w nich uparcie miota.
Nie mam butów i nie czuję gniewu.
Na podeszwach umiera ochota
A się budzi siła obowiązków
I tresury z nich wynikającej,
Politycznych układów, porządków,
Cielesności wynaturzającej.
Zostawiłam, mamo, moje buty.
Gdzieś na strychu pewnie się walają.
Porzuciłam świat w ten sposób smutny.
Gołe stopy skrzydłami się stają.
grafika pochodzi ze strony: tapeciaenia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz