Na pajęczynie turystycznych szlaków:
Dolina Krasna, Z Sielpi (zaś) przez Piekło
(nicią na drzewach malowanych znaków,
Aby Cię w inne strony nie zawlekło,
Dojdziesz spokojnie) do Czarneckiej Góry
Piekielnym Szlakiem przez gęstwinę lasów,
A kiedy ujrzysz wsi pięknej kontury,
Jakbyś się przeniósł do magicznych czasów,
Poczujesz spokój jak hamak w ogrodzie,
Na którym spoczniesz ból stóp zanurzając
W Czarnej - w pluszczącej oraz rwącej wodzie,
Miód polnych kwiatów z powietrza spijając
I się wsłuchując w rozedrgane struny
Ptactwa, co roi się w szeleście, szumie.
Patrząc na niebo w złotych smugach łuny,
Poznasz, że miejsce czcić to ciszę umie,
Bo tu odkryjesz szklany dźwięk łupiny,
Którym się rosa rozbija o ziemię,
Kiedy się toczy z soczystej jeżyny
I się rozbija jak szkło o korzenie,
Co się wrastają, garbami wychodzą
Z piachów pod ściółką grzybami pachnących,
Poznasz jak mrówki, głośno tupiąc, chodzą,
Jak klaszczą skrzydła pszczółek pracujących;
Bo tu zobaczysz motyle w kokardach
I pióropusze traw przekwitających...
Rudą żelaza pachną ziemi ziarna
Szybów kopalni ruiną straszących,
W których się źródła wód pitnych zbierają
I dzięki temu wciąż są użyteczne.
Mieszkańcy wioski korzyść z nich ściągają
Oraz okolic będących w sąsiedztwie.
Tu poznasz ludzką prostotę, życzliwość.
Dłonie tutejszych nadal pachną chlebem.
Nieobca szczerość jest im i uczciwość.
Znają dostatek, znają również biedę.
Różne bywały bowiem tutaj czasy:
Od pustych stołów i pracy w mozole
Po tłuste pęta kaszanki, kiełbasy
I urodzaju, co dawało pole.
I dziś, choć roli nikt już nie uprawia,
Choć się współczesność przez lasy przedarła,
Zgiełk miast pod presją tutaj nie zabawia -
Presja harmonii z życia nie wyparła.
Wieczory (zda się) pachną świeżym mlekiem.
Poranki budzą Cię pianiem koguta.
Czarniecka Góra utraciła strzechę,
Choć swej tradycji nie zrzuciła buta.
Tu, zaglądając w podwórza przejazdem,
Swych oczekiwań nie rozczarowuję,
Bo choć półwiecznym rozcierana czasem,
Dzieciństwo moje z tych stron nadal czuję.
I Tobie przyjdzie tu odzyskać młodość.
Bezwiednie cofniesz wskazówki zegara.
Zmysły poczują wszak dziewiczą błogość
I odbuduje się w Twą siłę wiara.
Zachodź więc, zachodź w te dziewicze strony.
Pod parasolem iglastej czupryny
Duch Twój odpocznie ciszą wyciszony,
Ciało uleczy sok z świeżej maliny,
Wywar z bukietów tutejszego zioła,
Powietrze czyste niemal krystalicznie.
Ugości Ciebie hojnie wieś wesoła,
Gdzie wszystko stanie się jasne przejrzyście!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz