wtorek, 3 grudnia 2024

BLASZANE WIADRO

Wybiegł mężczyzna z wiadrem na głowie.

W blachę się wciera jak wiatrem w studni

Oddech, co sapie, lecz nic nie powie.

Zamknięty w wiadrze wyje i dudni,


Myśli zagłusza swym pustym dźwiękiem

I siłą dzwonu echo przegania,

Przy wdechu zda się zawodzić jękiem,

Zaś przy wydechu jak krzyk konania


Rozsadza głosem ścianki naczynia,

Które na głowie jest osadzone.

Bębnią w nim huki i pisk zacina,

Aż uszy krwawią tonem ranione.


Z zewnątrz o wiadro szum szponem skrobie

Jakby ktoś w zębach rozgryzał wełnę.

Hałasy budzą najgorsze fobie,

Budząc koszmary w strachu bezsenne.


Wybiegł mężczyzna z wiadrem na głowie.

Nago i boso ulicą pędzi.

Nagle się potknął i zastygł w rowie,

W którym bezradność go, szczując, więzi.


Deszcz się rozpadał nań pochylony,

Kroplami w blachy płaszcz uderzając

Jakby wibracją waliły dzwony,

Kowalskim młotem wiadro zgniatając.


Mężczyzna leży i się nie rusza.

Ciałem się w ziemię podmokłą wrasta.

Mózg ostrych dźwięków przebiła kusza.

Frustracja tonów zgrzytem narasta,


A człowiek... leży z wiadrem na głowie

I swą golizną bezwstydnie świeci.

Urwał myślenie lekko w pół słowie

Oraz głupotą zaraża dzieci.


Świat się wartości stacza jak dziwka.

Sztuka się dzisiaj prostytuuje.

Obojętności kwitną igrzyska.

Egoizm pysze pustką wtóruje.


Hołota z mądrych dziś w głos się śmieje.

Ideologia jak eutanazja

W żyłach człowieka zgnilizną wieje.

W szarych komórkach gaśnie fantazja...


A człowieczeństwo z wiadrem na głowie

Ekshibicjonizm libido głosi.

Narządów rodnych żądz dzikich mrowie

Aż się o trutkę na szczury prosi.


Absurd blaszanym tonem zagłusza

Zdolność dedukcji oraz myślenia.

Hałasem chaos człeka ogłusza

I degraduje jakość istnienia.


Tak biega człowiek z wiadrem na głowie,

Więc niedosłyszy i nic nie widzi.

Że król jest nagi, nikt mu nie powie,

To się bez majtek biegać nie wstydzi.


Przyjmuje wszystko na nędzną wiarę,

Ufając, że być tak przecież musi.

Trzyma na głowie więc wiadro szare

I swym wydechem w strachu się dusi,


I nie pozbywa się z głowy wiadra

Jakby się z wiadrem owym urodził.

Cisza dla niego jest niczym zadra.

Nie będzie zatem z ciszą się godził.


Nabiera wiadrem wszelkie pomyje

I w nim ukrywa swe przerażenie,

Że prawdę o nim wreszcie odkryje

Ktoś, kto bez wiadra przerwie milczenie.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl