Hop!... Hop!... Hop!... Hop!... echo, gdzieżeś się podziało?!
Co
się z tobą dzieje, co się z tobą stało?!
Wszędzie
ciebie szukam, wszędzie wypatruję
I
twego milczenia echo nie pojmuję.
Serce
gorycz ściska, żeś gdzieś mi przepadło.
Czyżbyś
w studnie echo mimowolnie wpadło?
Wszędzie
las dokoła, trawa zapuszczona.
Szuka
ciebie dusza za tobą stęskniona.
Kiedyś
pośród kwiatów polnych mi gościło,
O
obrzędach na wsi rozkosznie prawiło.
Krwawnik
pospolity parasolem chronił,
Gdy
dzwonek rozpierzchły dźwiękami cię gonił;
Rogownica
polna ciebie kołysała,
Jakby
cię niczemu wręcz oddać nie chciała;
Ostrożeń
łąkowy kwiatem cię rozpieszczał;
Goździk
kropkowany witał jako wieszcza;
Pszonak
drobnym kwiatem niczym złotem sypnął,
A
bodziszek drobny małym oczkiem łypnął;
Bluszczyk
kurdybanek na ciebie spozierał,
Gdy
cię jaskier ostry pąkami podpierał,
A
driakiew gołębia razem z polnym makiem
Szeptały
ci w ucho melodie jednakie;
Wrotycz
pospolity i lekarski mniszek
Miodem
napełniały dla ciebie kieliszek;
Pięciornik
się prężył przed tobą dostojnie
Czy
przetacznik perski gościł ciebie hojnie,
Wrotycz
pospolity, albo i dziewanna,
A
dziś… tylko lasy, a w tych lasach sarna…
Nie
ujrzysz łąk pełnych takich kwiatów polnych,
A
jedynie trawy, a w nich wiatr bezdomny,
Który
cię przegonił gdzieś, hen!, w sine dale…
Dziś
bez ciebie smutno, a było wspaniale.
Hop!...
Hop!... drogie echo z moich lat dzieciństwa.
Na
wspomnienie ciebie tli się w oku iskra.
Szukam
polnych kwiatów, lecz ich nie znajduję,
Więc
za tobą echo smutki wypłakuję.
Chciałaby
ma dusza w tobie się zasłuchać,
Ale
musi ciebie po ugorach szukać.
Dziś
już tylko lasy ślad twój powielają,
Bowiem
polne kwiaty szumem nie śpiewają…
Odeszły
wraz z tobą, zniknęły… na zawsze?!...
Boję
się, że pamięć obraz lat tych zatrze,
Więc
jak ciebie widzę, tak cię zapisuję
I
się twoim głosem polnym delektuję.
Nie
odchodźże echo i mnie nie porzucaj.
Bądźże
przy mnie zawsze i przy piecu kucaj.
W
chwilach, co trud niosą, nuć mi polne kwiaty.
Ten,
kto ciebie słucha, jest człowiek bogaty.