wtorek, 11 listopada 2025

NIE UMIEM, BO NIE CHCĘ

Stojąc pod brzozy z brzozami spleceniem

Jak pod palcami dłoni przy modlitwie,

Chłonę jej złota koron rozprószenie...

Czekam, aż bursztyn ciało me przeniknie,


Spływając deszczem jak miodu kroplami

Z gałęzi w niebo się wspinającymi

I ów szelestu, i szumu strugami

Liści wokół mnie dźwięcznie tańczącymi,


Porwie mnie w przestrzeń, więzy rozrywając,

Bym się uniosła jak piórko na wietrze,

A ja, żadnego ciężaru nie mając,

Wchłonę się cała przeźroczem w powietrze,


Wir pod stopami tylko zostawiając

Pożółkłych liści, które karuzelą

W ziemię się niemal zbutwiałą wwiercając,

W błękit wzbić ciało moje się ośmielą


Jako rakietę w kosmosu bezkresy,

W spirale świateł, w girland roziskrzenie...

Słyszę jak dzwonią liście brzękiem kiesy...

Gubią miedziaki dziurawe kieszenie -


Spadają blaszki w bilonu kolorze.

Trzask ich ogonków mlaszcze w ciszy echem.

Szarość słomiana w snów parcianym worze

Idzie ulicą, kłócąc się z pośpiechem.


Wilgoć drży łzami, co na parapecie

Stygną obficie rosą zaśniedziałą.

Światło słoneczne w chmur burym berecie,

Którego za dnia jest jednak za mało,


Snuje się cieni szlem owinięte

Niczym poeta błądzący w obłędzie,

Co na kryzysu złapał się przynętę

I za natchnieniem biega wzrokiem wszędzie.


Zamykam oczy i... wiatr mnie opływa...

Jestem jak ryba, lecz pod prąd płynąca.

Lat mi z dnia na dzień wcale nie ubywa -

Ciało zachodzi... dusza jest wschodząca,


Więc choć włosy siwizny nie brzydzą,

Wewnątrz się budzę nieustannie dzieckiem,

Z czego w mym domu lustra podle szydzą,

Że się zestarzeć nie umiem, bo nie chcę.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl